Hello wszystkim i szczegolne pozdr dla Saj
Ja mam taki patent ze nosze aparacik - lustrzanke manualna Pentaxa - w srednim futerale na pasku, przez szyje i ramie. Dodatkowo, by sie nie gibal, przypinam calosc ekspresikiem badz pojedynczym karabinkiem do szelki plecaka (jak chodze albo wspinam sie z plecakiem), badz do szpejarki tylnej jak sie wspinam bez plecaka, bo go nie ma lub niesie go partner:). W futeraliku mam wielgachnego zooma 28-80 o srednicy 72mm i w mniejszej kieszonce staloogniskowy 28 albo 50mm. I taka opcja dobrze sluzy dobrze na wielowyciagowych drogach o umiarkowanych trudnosciach, albo podczas trekkingu. Mozna sobie futeralik obkleic od srodka folia bombelkawa przy uzyciu dwustronnej tasmy.
BARDZO sie oplaca nosic sprzet pod reka. Okazje na dobre foty, podczas wspinu i trekkingu szybko przemijaja (np partner sie przemiesci...czesto dziala sie w pospiechu), a jak sie ma aparacik w plecaku to jest wiecej zamieszania z operacja i szkoda czasu i czesciej sie nie chce - z pozniej pozostaje żal.
To jest plus takiego podrecznego rozwiazania, olbrzymi. Za to minus jest taki ze futeralik sie obija i aparat sie niszczy. Dlatego tez wszystkim na wspinanie polecam manuale :)
Foty na (lub po - ze stanu) prowadzeniu wychodza duzo lepiej. Na stanie mozna zalozyc dluzsze regulowane auto i sciagac partera z reverso - co zajebiscie ulatwia calka sesje. Zajmuje to chwilke, stan mozna przemontowac po ruszeniu partnera, a fajna fote mozna ogladac sobie przez lata :)
W zimie pojawiaja sie dodatkowo problemy - aparat sie bardzo wychladza jak jest w plecaku albo na wierzchu. W najlepszym wypadku cierpia na tym baterie, w gorszym zamarzaja smary na migawce (problem nie dotyczy czesci malp, ktore maja prostsza konstrukcje i duzo plastikowych czesci, w zwiazku z czym kwestia smarowania nie jest tak krytyczna). Dlatego warto chowac go do kieszonki na mapke - jak sie ma malpe albo lustrzanke z krotkim staloogniskowym obiektywewm. Za to wtedy pojawia sie problem parowania szkiel...
Zamarzanie migawki nie jest jakas ekstremalna sytuacja, wystarczy minus kilka stopni i pewnien wiatr, przy metalowym korpusie aparatu.
Mysle ze ewentualna odpowiedz Davida Kaszlikowskiego poruszyla by problem: fotografowanie podczas wspinania czy wspinanie,ew. operacje linowe;) podczas fotografowania. Zmienia to znacznie podejscie partnerow, ktorzy staja sie modelami. I nie jest to juz wspin, w klasycznym znaczeniu.
pozdrowionka dla wszystkich fotografujacych :)
Udanego wyjazdu, Saj
rajczer