hmm.... jest problem fakt. Wiadomo lustrzanką wyjdą zdjęcia lepsze niż automatem, ale lustrzanki są ciężkie mniej poręczne. Po za tym wiadomo ze najlepsze fotki wychodzą ze zjazdu od góry, ale to wtedy w grę wchodzi większa operacja logistyczna, i więcej osób.
Dla tego dotychczas 80 % zdjęć robiłem podczas wspinania pstrykaczem (możliwie prostym i tanim na wypadek uszkodzenia, o które przecież nie trudno). A jeśli już brałem lustrzanke (Zenita) to zazwyczaj podczas wspinania bardziej rekreacyjnego,ale wtedy jest to faktycznie spory kłopot (szczególnie przy tego typu sprzęcie) lub jeśli jechaliśmy większa grupą i ktoś poświęcał sie i pstrykał.
Jeśli chodzi o transport zwykłego pstrykacza, to ja wydłużałem pasek (może być rep), i wiązałem węzeł jakieś 5 cm od aparaty. Aparat ładowałem do futerału i przypinałem karabinkiem futerał wraz z aparatem do uprzęży (aparat przypinałem przed i za węzłem i dla tego nie dyndał). Co prawda jeszcze z takim "balastem nie latałem, ale sadze że, jeśli nie rozwalił by się o skałę to nie było by problemu. Jeśli chcę robić fotkę to odpinam aparat przed węzełkiem ale jest on cały czas na sznurku ! (za węzłem) i mam możliwość operowania nim.
Co do uchwytu to widziałem jak wygląda to na filmie ładnie pięknie, ale po locie ..... trach. podejrzewam że jak klamra to pewnie plastik ale takiego patentu nie wiedziałem na oczy. Choć pewnie jest coś takiego bo nie musi być to wyrafinowana konstrukcja. W końcu w aparacie jest nawet solidne gniazdo pod statyw.
Pozdrawiam
turbo