Mylisz się. Kwestie związane z lotem były całkowicie w dyspozycji Kancelarii Premiera. Nie podam teraz z głowy aktu prawnego, te kwestie regulującego, ale personalnie odpowiedzialny był Arabski.
Jeśli uważasz inaczej, przypomnę Ci dobijanie się Lecha o samolot, gdy miał lecieć bodajże na jakiś szczyt unijny. Dobijał się, bo oni po prostu mieli możliwość nie dać.
W kwestiach formalnych więc nie ma tu żadnej wątpliwości.
Natomiast że na pokład jednego samolotu wsiadła tylu generałów i patrzył na to spokojnie prezydent i szef BBN, to oczywiście wtopa. Ale nie formalna. W zasadzie, gdyby Szczygło był w Warszawie, to po katastrofie także powinien się podać do dymisji.