Przy całym szacunku dla kobiety (gloria polo (voxdomini)) to jest to oczywiście objawienie indywidualne. Nie neguję takowych, wszak każdy z nas doznaje w życiu wielu różnych objawień. Należy jednak podchodzić do nich ze szczególną ostrożnością. Dane nam jest jednak inne Objawienie w postaci Bożego Słowa czyli, wprost, Pisma Świętego. To owo Pismo ma być dla każdego wskazówką i tyle.
A co do doznań Glorii Polo w zakresie oczywistej śmierci klinicznej to dodać tylko można, że lekarz, dr Raymond Moody (jeślim źle nazwisko wpisał to mnie poprawcie) zebrał świadectwa bardzo wielu ludzi, którzy przeszli przez stan śmierci klinicznej i opisał je w książce "Życie po życiu". Interesującym jest, że czy Eskimos, człowiek biały, Meksykanin, Indianin czy Hindus - wszyscy ci ludzie etap "śmierci klinicznej" odbierali w sposób bardzo podobny. Jakie z tego wnioski? Nie wiem. Wiem tylko, że w momencie "podbramkowym" wszystko przestaje się liczyć. Pozostaje tylko totalne zaskoczenie. Już? I drugie pytanie o własne dzieci - co z nimi? To wszystko to indywidualne przeżycia. Nie one są ważne. Ważne jest to Słowo, którym Bóg codziennie do nas mówi, tyle, że cicho i nie zawsze słyszymy.