gurek Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> Podaj powod lub numer ktory Tobie odfikał lub ,
> któy znasz ze słyszenia.
>
> Odpowiedz uzasadnij:
>
>
> Ciekawe ile będzie konkretów reh reh :)
Ja raz byłem świadkiem rzeczowo udzielonej pomocy ze strony chłopców PvdC i do takich działań zastrzeżeń oczywiście nikt nie ma. Natomiast na złą sławę zasłużył sobie głównie (poza wieloma nieprzemyślanymi wypowiedziami) pewną sławetną akcją kilka lat temu:
Dwójka jakichś patałachów zjeżdżała na dno jaskini. Wzięli linę o połowę za krótką, na szczęście wszak zawiązali na końcu jakiś węzeł i zawiśli w połowie studni nie spadłszy na dno. Wesoło i tak by było gdyby nawet dojechali do końca, bo... nie umieli wyprusikować. Szczęściem u wejścia pozostała dziewczyna, która nie bacząc na protesty zainteresowanych zadzwoniła po PvdC i jego drużynę. Akcja trwała 5 godzin bo... dzielni podlesiccy rycerze czekali na przyjazd ekipy telewizyjnej. W blasku jupiterów i wobec kamer przemocą zapakowali protestujących "umrzyków" do karetki. I potem nastapiło sedno sprawy: bo[c]haterski jajczelnik opowiadał o grozie czyhającej już na "umrzyków" śmierci z wychłodzenia, po czym bezceremonialnie stwierdził, że byli to "żle wyszkoleni taternicy, którzy dobrze że nie słuchali swoich instruktorów, którzy na kursach wzywanie pomocy negują jako nieetyczne, i mimo wszystko zadzwonili, bo inaczej byliby już w kostnicy". Trudno się dziwić, że w środowisku zawrzało, a jajczelnik ma naszą dozgonną wdzięczność.
Potem były jaja pod ruinami zawalonej hali targowej w Katowicach, gdzie PvdC kilka razy występował w tv jako pobierający do badań próbki śniegu z dachu, jeden z najwybitniejszych w Polsce znawców problematyki lawinowej (na Jurze).
A potem był barwny opis działań jego potomków pod Mt. Blanc, gdzie jeden z nich doznawszy choroby wysokościowej samodzielnie schodził, podczas gdy reszta 10-osobowej ekipy powiązana w tramwaj dziarsko poszła sobie na jakiś pik. Potem na piku ktoś zostawił aparat, więc cały tramwaj raz jeszcze wrócił na pik by zabrać zgubę; co dnia ktoś (jak na złość znów głownie potomkowie PvdC) wpadał do szczeliny, wbijał sobie raka w nogę, coś sobie skręcał etc. Ale z życiem uszli...
Współpraca GJ GOPR z Owsiakiem zaowocowała upstrzeniem całej Jury szpecącymi tablicami, które informowały, że skały są niebezpieczne bo można z nich spaść, i eksponowały oczywiście logo "ustawiaczy" - ale to całkiem odzielna i długa historia...
Wszystko to sytuacje znane, ale że ktoś nie pamięta, to pozwoliłem sobie nieco odświeżyć...