Starosta Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> w kontekście Kopernika ładnie pokazuje to, o co się rozchodzi, jeśli
> idzie o rzeczywistość.
No, może bardziej o opis rzeczywistości, bo sama "rzeczywistość" to właściwie każdy może coś innego rozumieć.
> Warto podkreslić, że Kościół nie czepiał się Kopernika za to, że mówił
> o modelu heliocentrycznym, jako operacyjnym, ale miał zastrzeżenia, co do przedstawiania go jako
> modelu świata.
Nie studiowałem tego problemu zbyt wnikliwie, ale miałbym tu wątpliwości.
KK przyjął cały szereg różnych dogmatów (założeń, jak kto woli) i dość ostro tego "bronił", w sensie takim, że poglądy z tym sprzeczne były "fizycznie" prześladowane. Myślę, że w tym (fizycznym prześladowaniu) tkwił problem i źródło krytyki, a nie w samych poglądach.
Nie jest istotne, czy poglądy były "słuszne" (np. zgodne z doświadczeniem i/lub uznawane do dziś), czy nie, ale o sposób ich zwalczania. I to nie jest nawet "antyklerykalizm" tylko fundamentalna niezgoda na pewne metody.
Formalnie, Izrael jest państwem klerykalnym. Ale nie stosuje się tam podobnych metod w sporach naukowo-światopoglądowych.
> Istotne jest Andrzeju, jak jest. A ewentualne zbieżności przewidywań różnych teorii nie mają
> żadnego przełożenia na twierdzenie o faktach. To tak jako komentarz Twoich słów o masie.
Obawiam się, że nie rozumiem tego.
Przewidywania dotyczą przewidywań właśnie faktów.
Jeśli teoria daje dobre przewidywania (zgodność przewidywań z faktami eksperymentalnymi) to uznaje się ją za poprawną. Jeśłi nie daje to znaczy, że co najmniej zawiera błędy (u Kopernika - "idealne", kołowe orbity, zamiast "zdewiowanych", nieeleganckich elips).
> Co do matematyki, to zdecydowanie protestuję!
> Rewulucje mają miejsce na poziomie teorii. I tutaj jak najbardziej miała miejsce rewolucja, ponieważ
> program hilbertowski był powszechnie uznawany. I odkrycie Godla postawiło matematyków z zupełnie
> nowej sytuacji, druzgocząc ich wcześniejsze wizje.
Czy coś nazwiemy "rewolucją", czy "zmianą" to ja się nie spieram, to tylko nazwa. Niech będzie rewolucja.
Chodzi mi o to, że owe rewolucje nie obaliły wcześniej udowodnionych twierdzeń.
Program Hilberta okazał się nierealny - ale to był tylko program - pewna, jak piszesz,
wizja, że w przyszłości matematyka da się łatwo sformalizować, a nie twierdzenie. Więc można powiedzieć, że to obaliło co najwyżej intuicję Hilberta.
W tym sensie, że
rewolucje w nauce obalają takie
wizje to całkowicie się zgadzam. I zmienia to ogólny obraz świata - też prawda. Protestuję tylko przeciwko stwierdzaniu, że to w jakiś sposób zaprzecza/podważa wcześniej istniejące modele/twierdzenia. To raczej rozszerza obraz. Tak jakby ktoś siedząc całe życie wyłącznie na Zakrzówku nagle zobaczył Tatry. To nie obali jego wiedzy o Zakrzówku, chociaż może mu "rozdziawić gębę" ze zdumienia...
> Tutaj mamy do czynienia z o tyle specyficzną sytuacją, że nie mamy tu elementu obserwacji, bo
> to nauka formalna.
Zgoda.
Choć jedni doszukują się tu absolutnej "platońskiej duszy", a inni zaś przyziemnie twierdzą, że to jest abstrakcja prostych czynności empirycznych, np. arytmetyka z liczenia owiec, więc nic dziwnego, że dobrze opisuje rzeczywistość. Ale to jest kwestia interpretacji, leżąca poza samą arytmetyką.