Starosta Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> W kwestii relacji miedzy mechaniką newtonowską a ajnsztajnowską polecam teksty Paula Feyerabenda.
> nie mniej jednak autor dowodzi, że semantyki tych teorii wykluczają się. Ot, np.
> "masa" oznacza w nich różne rzeczy.
> A tych rewolucji było od groma. Rewolucja kopernikańska, czy np. odkrycie, ze "da się" bez 5
> aksjomatu Euklidesa. Albo: odkrycie Godla (stawiające na głowie matematykę).
To prawda, ale Feyerabend to traktuje na poziomie "znaczeniowym" - masa ma w jednej i drugiej teroii różne własności. Więc wg niego to nie może być "ta sama masa", a różne pojęcia. Tym niemniej na poziomie obserwacyjnym (operacyjnym) takich problemów nie ma. I "fizycznie" to jest ta sama masa. Czy cegłę opisujemy po newtonowsku, czy relatywistycznie, to waży 2 kg. Choć wg Newtona ta masa 2 kg jest "absolutna" (zawsze taka), a relatywistycznie tylko w układzie spoczynkowym, a jak się zacznie poruszać, to ona nieco się zwiększa (w układzie względem nieruchomego obserwatora).
Filozofowie doszukuą się tutaj "trzeciego dna", ale to ma znaczenie "koncepcyjne", a nie w konkretnym rachunku, jak chcesz coś wyliczyć i porównać z eksperymentem.
Twierdzenia Goedla czy nieeuklidesowe geometrie, to jak najbardziej "rewolucyjne teorie".
Ale znów: geometria Euklidesa jest szczególnym przypadkiem, gdy krzywizna = zero. I wtedy Euklides obowiązuje w 100%. To jest rozszerzenie istotne na powierzchnie zakrzywione, np. na powierzchnę kuli - i tam są "poprawki" związane z tą krzywizną (gdy krzywizna dąży do zera znów jest granica euklidesowa, z zastrzeżeniem że "koncepcyjno-semantycznie" są pewne subtelne różnice).
Tw. Goedla także nie przeczy żadnemu wcześniejszemu twierdzeniu, co najwyżej jest "zaskakujące", bo nikt się tego nie spodziewał, że takie twierdzenie istnieje. W matematyce charakter "kumulacyjny" nauki jest w 100% - jak tw. pitagorasa udowodniono > 2000 lat temu, to jest pewne że i za 20ooo lat będzie poprawne (w geometrii Euklidesa, bo takie są założenia). Nie może być takich niespodzianek, że coś uważane za dowiedzione stanie się fałszywe.
Z grubsza, co do Kopernika przewrót był raczej w sferze koncepcyjnej niż obserwacyjnej.
Jako "środek układu odniesienia" dla układu planetarnego równie dobrze można przyjąć Słońce jak i Ziemię. NB Kopernik założył orbity kołowe (a nie elipsy) planet, więc jego teoria była obserwacyjnie gorsza od systemu Ptolemeusza (!). Ptolemeusz, żeby uwzględnić obserwacje wprowadził epicykle i w sumie opis ruchu planet nie był najgorszy.
Opis Kopernika jest dużo prostszy matematycznie i koncepcyjnie. Dzięki temu potem mogło powstać np. prawo grawitacji. W języku Ptolemeusza to raczej byłoby niemożliwe.
Rozwój "skokowy" (Khun) w nauce jest bezdyskusyjny i można to nazwać "rewolucją". Ale to nie jest tak, jak w "rewolucji radzieckiej", że wszystko co było wcześniej jest fałszywe. To pozostaje prawdziwe dalej, ale jest jakby szersza perspektywa i staje się to fragmentem większej, bardziej złożonej całości. To zresztą trochę zadzwiające, że się tak prosto daje opisywać...
Dlatego ja bardziej jestem skłonny wierzyć temu co zostało "naukowo ustalone", niż czystym dedukcyjnym spekulacjom. Greków, a później średniowiecznych myślicieli, jak wiadomo takie intelektualne spekulacje, bez patrzenia na empirię, doprowadzały do dość absurdalnych tez.