Manu Napisał(a):
-------------------------------------------------------
>> Behemot, z calym szacunkiem, teraz Ty mnie
> zaskoczyles.
> bo jesli: "Dla mnie było oczywiste, że Marek gada
> także z róznymi "niewłaściwymi" ludźmi i pewnie
> chlapie momentami za dużo" to jak do tego pasuje
> to:
> "z Markiem i Grażynką nieraz się długo posiedziało
> i
> > pogadało. ?
Nie widzę w tym nic zaskakującego. Przecież nie gadałem z nimi o tym, co robię "poważnego" (coś tam robiłem), tylko - jak wszyscy - że jaruzel ch**, że wrona skona, że zomo bandyci, śpiewało się fajne piosenki na werandzie, typu: "Gdy się junta wystrzela, trafi szlag jaruzela, orła wrona nie zdoła pokonać, wtedy wolni związkowcy, ekstremiści, korowcy, na premiera wybiorą kuronia. Bedą tańczyć wśród zgliszczy gwiazda, jurczyk i michnik, wokół trumny siwaka albina, na wieść o tym sam breżniew tak potężnie się zerżnie, że rozpadnie się mumia lenina... itd.".
Czego tu się było bać? BTW. Nie moge jednak powiedzieć, że włos mi z głowy nie spadł: wtedy miałem, a teraz nie mam włosów. Może to jednak przez te piosenki i jakiś donos marka? :))
> a tak wlasciwie to dziwi mnie to ze nikt w
> "jakieś
> tam dobre intencje" Jaworskiego i Hierza (i
> Szafirskiego ktory jakos tak nie pasuje
> niedowiarkom do tercetu) nie wierzy, ale
> rownoczesnie gromkim glosem zapewnia ze Pawlowski
> to taki zly nie byl a nawet byl bardzo dobry ze
> donosil tylko to co sb i tak wiedziala. Pytam sie
> czy to swojskopolskie wspolne picie wodeczki az
> tak zobowiazuje?
Mylisz się. Nie chce mi się szukać w archiwum, ale własnie ja nie potępiałem jaworskiego, wcale a wcale. Więc to nie do mnie zarzut. Natomiast nigdzie nie napisałem, że marek pawłowski nie zrobił nic złego. Zrobił. Poza tym nie należę do ludzi, którzy uważają, że wspólne picie wódki zobowiązuje do czegoś szczególnego.
>
Czy moze bycie w kazdej innej dziedzinie dobrym,
> swietnym, wielkim (tego Pawlowskiemu nie moge
> zaprzeczyc)usprawiedliwia z bycia ..(wstawcie
> sobie sami epitet) w tej jednej jedynej?
To odwieczny problem filozoficzny: czy brak jednej cnoty, przy obecności innych cnót, przekreśla człowieka w tym sensie, że nie można go uważać za "cnotliwego". A każdy prawdziwy problem filozoficzny nie ma rozwiązania (jeśli ma to jest banałem, a nie problemem). Ja na Twoje pytanie odpowiadam: tak, usprawiedliwia. Ale szanuję inne spojrzenie.
>
> pozdr
>