Masz spore braki z logicznym myśleniu. Piszesz o enigmatycznej umiejętności zarabiania pieniędzy.
Przepraszam, od czego Ty wychodzisz? Przecież ludzie, których praca przyczynia się bezpośrednio do czyjegoś zarobku, są w drastycznej mniejszości. Upraszczając, są to ekonimiści. Generalnie rzecz biorąc płacisz za usługę. Płacisz lekarzowi nie dlatego, że pomógł on Ci zarobić, ale dlatego, że jego praca miała dla Ciebie wartość.
Czyli nie żadna umiejętność zarabiania, ale wartość pracy jest punktem wyjścia.
Czynisz prostacki błąd stawiania wozu przed koniem.
Oczywiście parametr przynoszenia zysków jest jak najbardziej istotny - ja nie mówię, że go nie ma. Tylko, że jest to jeden z kilku elementów.
Przykład? Nauczyciel powienien być sowicie opłacany, bo jego praca ma zasadniczy wpływ na kształt społeczeństwa.
Oczywiście zgadzam się, że mgr nie powinien sam z siebie być przepustką do dobrych pieniędzy. Istotą są umiejętności. Tym nie mniej obecna sytuacja jest w najwyższej mierze patologiczna.
A mówimy tutaj w kontekście wypowiedzi kolegi, z której jasno wynika, że ma on większy zakres odpowiedzialności niż robole. Dlatego też jego żale nie są z księżyca wzięte.
Reasumując Wódu, jak zwykle kulą w płot.
P.S. Żebyś załapał: mówiąc o bezpośrednim zysku mam na myśli ideę "pieniądz robi pieniądz".
Zmieniany 1 raz(y). Ostatnia zmiana 2007-02-08 11:17 przez Starosta.