Moim zdaniem uprawiasz demagogię BETONIE. Analogonem Freneya na żywczyka jest sport samochodowy, w którym stawiasz wszystko na jedną kartę. Ja mówię o szybkiej jeździe ale o jeździe dostosowanej do realiów ruchu. Powtarzam do znudzenia: powołuję sie tutaj na autorytet Sobiesława Zasady. O ile wiem, "Szybkość bezpieczna" jest ciągle wznawiana, z czego wnioskuję, że Sobek nie wyfocał się ze swojego stanowiska, że można jeździć szybko i bezpiecznie.
Absolutnie nie zgadzam się, że różnica w czasach przejazdów jest nieistotna. Owszem, w mieście tak jest. W trasie - nie. Nie wiem, jak dla Ciebie, ale dla mnie jest zasadnicza różnica, czy jadę do Zakopanego 6 czy 7h. A tak się często niestety jeździ - ze względu na realia naszych dróg (korki, remonty itp.).
Generalnie nie rozumiemy się, bo Ty ciągle operujesz w kategoriach "złamania karku". Czy naprawdę uważasz, że jazda na krajowej drodze jednopasmowej z prędkością 140km/h jest nierozsądna? Czy naprawdę nie czujesz, że dla niektórych jest to prędkość naturalna? By tak było, muszą zaistnieć dwa warunki, po pierwsze umiejętności techniczne na wysokim poziomie, po drugie, i może najważniejsze - wyobraźnia.
Ciężko mi to powiedzieć, ale niestety opowiadacie tu wszyscy kocupały. W naszych realiach, gdzie nie ma autostrad, jazda w trasie zgodnie z przepisami wydłużyłaby się do nieskończoności. Uważam, że by uzyskać w trasie, ale łącznie z wyjazdem z miasta, średnią prędkość 90km/h, trzeba się naprawdę starać. Mowa o krajówce jednopasmowej z TIRAMI etc. Taka srednia przekłada sie na jazdę 140km/h tam, gdzie się da. A daje sie całkiem często. Jeśli ktoś będzie jechał 90km/h w trasie, to po pierwsze nie będzie mógł wyprzedzać TIRÓw. Jeśli utknie za jakimś KAMAZEM, to z takim nastawieniem do jazdy może jechać parę kilometrów z prędkością rzędu 60-70km/h. I tu pytanie: po jakim czasie istotnym czynnikiem staje się zmęczenie? Czy Ty BETONIE naprawdę chcesz powiedzieć, że wierzysz, iż jazda zgodnie z przepisami na dłuższej trasie jest rozsądna??
Pozostaje jeszcze kwestia praktyki. Nie ma czegoś takiego, że ktoś, kto raz na jakiś czas nie sprowokuje poślizgu, nie pojedzie szybko w zakręcie itp. będzie umiał wykorzystać te umiejętności w sytuacji awaryjnej. Zrozumcie, do cholery, że stosując rady Zasady, czynicie jazdę bezpieczniejszą!!! Tą radą nie jest oczywiście "jeździjcie szybko". Tą radą jest doskonalenie swoich umiejętności. I rzecz jasna, dotyczy to średnio zaawansowanych, a nie początkujących kierowców. A by się dokonalić, trzeba poznawać możliwości samochodu.
Ty Betonie chcesz powiedzieć, że jeśli mnie opony wystarczają na dwa sezony, a powiedzmy mogłyby na 4, to jeżdżę bez sensu. A ja Ci mówię, że ten wydatek to koszty mojego bezpieczeństwa. Jesli kierowca TIRa zaśnie i nagle na mnie zjedzie, to być może mnie uda się wyjść z tej opresji. A Tobie niekoniecznie. Na tej samej zasadzie, dla której dla Ciebie żywiec na Walischu będzie zabawą, a dla mnie czymś pachnącym trumienką. Ot co!
Kończę dobrą radą: ćwiczcie, bo od tego zależeć może wasze życie. Jeśli elementarna kontra będzie dla was czymś nieznanym, to np. przez głupią plamę oleju na jezdni możecie iść do św. Piotra. Warto dla tego celu częsciej zedrzeć klocki czy opony. No chyba, że ktoś nie ma zupełnie kasy... to zrozumiałe wytłumaczenie.