Moim samochodem od Niepodległości wchodzę tam w zakręt około 85km/h. Jest to już połączone z bardzo delikatnym uciekaniem przodu. Myślę, że mógłbym tam wejść jeszcze szybciej, inaczej obierając tor jazdy, ale tego nie robię, bo wiązałoby to się ze straszeniem tych z naprzeciwka, no i też z wiekszą szansą wylecenia, a tam bardzo realne byłoby dachowanie przez krawężnik.
Ale tu dochodzimy do meritum: jeżdże tam szybko tylko w jedną stronę, gdyż po pierwsze jest tam plener bez drzew i z widocznością, tak się w razie, gdybym przegiłął, nikogo nie narażam. Jest to dmuchanie na zimne, ponieważ i tak nikogo nie narażam, gdyż jeżdżę rozsądnie. Swoje samochody poznaję stopniowo. Wjeżdżam się w nie i wiem, na co mogę sobie pozwolić. Czasami na jakiś zadupiach, gdy błąd nie wiąże się z nieprzewidzianymi konsekwencjami, pozwalam sobie na pewne ryzyko. Zdarza mi się wchodzić po deszczu z zakręty bokiem (na suchym szkoda mi samochodu) i eksprerymentować tor jazdy i inne rzeczy. Bywa, że mnie obraca. Ale to wszystko w miejscach ze 100% pewnością, że nie ma tam innych samochodów czy pieszych.
Batorego to i swoim samochodem pojechałbym jeszcze szybciej, ale musiałbym wtedy sciąć nie po swoim pasie. I tu uwaga: można tam tak to zrobić bezpiecznie. Bo jezdnia w zakręcie jest na tyle szeroka, że można napaść ostro licząc, że nic z przeciwka nie będzie jechać i z nastawieniem cięcia, ale z kolei gdyby cos jechało, jest miejsce, by tuż przed zakrętem dohamować i wejść bez cięcia.
Nie robię tak, choćbym mógł, bo to ulica, a nie tor. Straszyłbym tak ludzi, i mogliby mieć słuszne pretensje.
Trzeba powiedzieć wyraźnie: kierowca powien sie w jeździe dokonalić. Nie każdy ma czas, a przede wszystkim nie każdy ma miejsce, by ćwiczyć elementy jazdy sportowej. Uważam, że ktoś, kto nie zna granic możliwości swojego samochodu, nie jeździe rozsądnie, a wręcz przeciwnie.