W krytyce PiS-u nie ma nic złego. Np. sprzymierzenie się (takie czy inne) z Lepperem może być oczywiście tematem krytyki. I tak, w szeregach PiS, większość posłów podchodzi do tego pomysłu z niechęcią. Jednakże PiS jeśli wejdzie w tę koalicję, to po to, żeby realizować swój program. Zarzuty pod kątem Samoobrony są oczywiste. Znaczna część posłów Brony to zwykle szumowiny. Niestety jednak, świat nie jest idealny i czasem trzeba kalkulować metodą wyboru mniejszego zła.
Jeśli PO nie poprze rozwiązania Sejmu, to niestety, takiego wyboru trzeba będzie dokonać.
Pragnę przypomnieć słowa Rokity sprzed wyborów: zwycięzca bierze wszystko. Jakże to odległe od późniejszych gierek zbitych piesków. Nie ma żadnego uzasadnienia dla faktu, iż PO nie weszła do rządu. To kończy temat Leppera na salonach.
Pozostałe kwestie również podlegają krytyce. Choćby wypowiedź o braku wolnych mediów. Uważam ją za wpadkę, choć de facto jest to sąd nieodległy od prawdy. Albo sławetną limuzynę czy ubeka jako szefa więziennictwa. To, co dzieli PiS od SLD i PO, to sposób reakcji na zasadną krytykę. Owszem, to były wpadki, ale zarówno Jurgiel, jak i ubek, zostali momentalnie uzadzeni przez Marcinkiewicza.
Jednakże tego typu wpadki nie uzasadniają tezy o standardach PRLowskich. Taki zarzut może paść tylko z ust ludzi, któzy zatracili kontakt z realnością.
Osobiście tematyka pisowka zaczyna mnie nudzić, bo ile można odpierać zarzuty szaleńców? Dajecie się w prosty sposób manipulować mediom, kręcących nagonkę na Kaczyńskich. Każdy, kto śledzi media, przyzna, że atmosfera w polityce jest co najmniej taka, jakby szykował się zamach stanu.
Słuchając tych bredni, mam przed oczami taki obraz:
To wam śpiewa w duszy?