Mój drogi żeglarzu PO wiadomym oceanie,
OdPOwiedz mi proszę na proste pytania:
Dlaczego uważasz, że ludzie, którzy przez 45 lat trzymali ten kraj za mordę, kradli, mordowali, tłamsili, nagle, na drodze jakiegoś olśnienia, postanowili być dobźli i oddać wszystko, co mieli - czyli władzę absolutną (POd czujnym okiem Wielkiego Brata)? Dlaczego teza, że banda złodziei, po dobroci wszystko oddała i postanowiła żyć "po bożemu" jest wyrazem umiarkowania i rozsądku, a teza, że ci sami ludzie chcieli się jeszcze jak najwięcej nachapać, jest oszołomstwem?
Jest nagim faktem, że PRL rozpadł się przez krach gospodarczy oraz bat Reagana. Nie było tu żadnej dobrej woli czerwonego. Dlaczego oszołomstwem jest podejrzewanie, że czerwoni widząc, że zaraz wszystko się jebnie, postanowili się dobrze urządzić???? Wydaje się raczej, że podejrzewanie ich o takie rzeczy, jest podejrzewaniem ich o racjonalizm...
Dlaczego fakt, że tzw. "przełom" dokonał się bez udziału opozycji antykomunistycznej nie może być uważany za znamienny? Dlaczego wyrazem głupoty ma być podejrzenie, że chcąc urządzić rzecz bez jatki, komuniście ustawili sobie nibyopozycję, złożoną nie z kogo innego, tylko z komunistów, tyle, że rewizjonistów?
Dlaczego w świetle powyższego, interpretowanie histerycznego zachowania na dźwięk słowa "lustracja" i "dekomunizacja" przez czerwonych i różowych jako naturalnej reakcji chronienia swoich brudnych tyłków jest spiskową teorią dziejów, a nie prawdopodobnym wyjaśnieniem? Etc. etc.