Wiesz, dopóki ktoś nie paćka skały farbą (a widziałem takie ściany na Ukrainie), to ograniczniki dla mnie nie istnieją. Co innego ringi, które są bytem rzeczywistym.
Generalnie ciężko byłoby dojść do konsensusu, a tak wilk syty i owca cała. Dla mnie wspinanie z ogranicznikami (poza nielicznymi wyjątkami) zbliża się niebezpiecznie do wspinania na panelu. Jeśli ktoś to lubi - proszę bardzo, bo wszystko to jest wspaniałe, ale jako element treningu, substytut, a nie cel sam w sobie. Oczywiście innych może to bawić - nie neguję. Choć korci, żeby w takich wypadkach były dwoiste wyceny - z ogranicznikami i bez.
Zdrowie na budowie!