dr know Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> na początek nic wielkiego - ot choćby nie
> wyśmiewanie/nie deprecjowanie owych niusów;-)
> na marginesie: jak szacujesz ile jest w łykend
> przejśc obitych VI.5, a ile VI.2 na własnej?
Nie deprecjonuję tych niusów (lubię je czytać), jedynie ciut mnie śmieszy ogłaszanie niemal nowej epoki na Jurze i przyległościach.
W kwestii szacunków które mi proponujesz, to nie sądzę by pomagały coś udowadniać. Oczywistościa jest że informacja o prowadzeniu takiego Komina Gwoździa jest ciekawsza niż inna o 723cim Tańca Pająka.
> hmm - moze środowisko krakowskie jakies bardziej
> odporne?
> z Kielc mam inne nieco inne wrażenia - para nie
> idzie w gwizdek - na przestrzeni dwóch ostatnich
> lat sytuacja się zmienia, młodzi garną się do
> przejść na własnej, ba atakuja drogi o pół stopnia
> łatwiejsze od swojego spotrowego limesu - więc nie
> jest źle;
Wg moich obserwacji środowisko krakowskie nie różni się specjalnie od innych dużych środowisk, także i w tej kwesti.
Fajnie że młodzi się garną. Nie pozostaje Ci zatem nic innego jak tylko zainteresować ich teraz losem np. takiej Gęsiarni. Ja wiem, że chwała żadna, ale może przynajmniej w przyszłości młode tych młodych będą mogły się spróbować na ocalałych resztkach.
> się wie - ale może warto popracować nad zmianą i u
> nas?
Co chciałbyś zmienić, może pokolei: ...
> nie wyczerpałem - nie mam Kiełka po Mirowie;
> byłbym zobowiązany - zamierzam właśnie
> rewitalizowac tę drogę - próba OSa zakończyła sie
> wycofem z powodu poślizgu na rajbungowych mchach,
> a niestety napierałem bez narzędzi (tam i grackę i
> sekator trzeba wziąć;-));
Sprawdziłem, wg Kiełkowskiego nie było tam wtedy (1994) dróg, a skoro brak śladów to masz szansę być pierwszy. Przy okazji przetestujesz sprzęt, który potem możesz zabrać pod Kraków (tu potrzebna Ci będzie jeszcze piła spalinowa).
Pozdrawiam
PTR