santoro napisał:
-------------------------------------------------------
> Zacząłem się wspinać jakieś 10 lat temu, (...) Kiedyś zupełnie nie bałem się o namiot
> pozostawiony na patelni w rzędkach, czy o szpej
> pod skała na jakiś czas. Teraz przy obecności w
> skałach ludzi, którzy trafili tam na 1szego maja
> przypadkowo już tak pewnie się nie czułem.
Ja również zacząłem się wspinać 10 lat temu, ale mam zupełnie odmienne zdanie na ten temat.
Jeszcze podczas kursu, jak schodziliśmy ze Zborowa natkneliśmy się na 2 kolesi szwędających się przy swoim namiocie, który im dokładnie obrobiono (ostał się sam namiot). Oczywiście mogli to zrobić turyści, ale po pierwsze nie widziałem ich za wielu tego dnia, a po drugie nie stał on przy ścieżce którą zwyczajowo walą turyści tylko w okolicy gdzie chodzą tylko wspinacze. Choć przyznać trzeba, że w tym samym czasie często biwakowałem w "miasteczku namiotowym" pod Ostańcem i nic mi z namiotu nie zginęło, ani też nie słyszałem o tym, żeby komukolwiek zginęło.
Niedługo potem można było przeczytać na łamach papierowego Brytana i innej prasy górskiej o przypadku jak dwóch wspinaczy podpieprzyło szkopom wspinającym się na Kołoczku (to dopiero "Chamstwo na Kołoczku") chyba na Jarzębince linę Edelrida, komplet kości Dmm i expresy.
pzdr. shadok