Witam!!!
Rooster ma pewną racje skąd kurwa wiadomo że to byli Polacy!!!!
Ja byłem w zeszłym roku na franken i spotkałem się z pewnym zdarzeniem.
Leżały nowiutkie fajfy pod puttlacher wand. popularne miejsce. Wspinało się troche ludzi z różnych państw. W pewnym momencie podszedł jakiś gość i drżącymi rękoma je zabrał. Po pewnym czasie będąc na campie pod barensluchtem podeszła jakaś niemka czy nie widzieliśmy butów bo zostawiła pod puttlacherem.
Kumpel, który studjuje w (D) i zna germański, wyjaśnił jej zdarzenie. po czym zauważył gościa który te buty zabrał i wskazał jej go. Ona poszła do niego po te buty a ten jak się okazało Holender nie chciał je ich oddać mówił że to jego syna. Ale my mu to wypersfadowaliśmy i oddał twierdząc że sie pomylił.
A holender nówka toyota avensis verso, kasy dużo i buraczany styl.
Ja wiem jacy są dresiarze, ale jak coś komuś zginie na west-cie to zawsze Polak winien. Takie jest przekonanie.
Co do instruktorów, nie podobają mi się ich praktyki. Te tyrolki, imprezy integracyjne, chamstwo i bydło. Człowiek chciałby się wyciszyć trochę a tu nie da rady. Mam takiego kumpla, który cały czas twierdzi że powinno się rozszeżać wspinaczkę, slajdy, ludzi namawiać, kity - opowieści straszne uskuteczniać, piwko pić i ''chaj'' robić.
W rzędkowicach, podlesicach, pod krakowem to miejscowi kradną. Doświadczyłem tego na własnej skurze.
Pozdrawiam prawdziwych Łojantów. Wspinam się 9 lat, to tak dla info. Nie zdarzyło mi się coś "sprzątnąć" spod skał, chyba że czyjeś śmiecie. Bo czasem mnie to wku... i jak mam w co wziąc to zabieram.
To co się dzieje w anglii, irlandii to porażka. wstyd się pokazać będzie gdziekolwiek.
Jadę na west w miejsce że mam nadzieję że nie spotkam ''Naszych''.
Jary