Odbiegliśmy nieco od Tatr, z tego co widzę. Ale OK, cieszy fakt, że tak sporo osób tym się przejmuje (chyba?). Ktoś stwierdził, że wspinacz w odległości 100 m jest niebezpieczniejszy dla ptaka i jego lęgu niż 10 000 ludzi 2 km dalej w dolinie. W tym jednostkowym wypadku tak jest. Ale wspinacz zakłóca spokój tylko tego jednego ptaka (w danym momencie) a 10 000 ludzi na dole zakłóca spokój w promieniu setek metrów i to w całej dolinie. Cierpi na tym mnóstwo zwierząt, nie tylko ptaków.
Pytanie - co lepiej ochroniłoby przyrodę w górach - wyrzucenie kilku ludzi wiszących na ścianie, czy tysięcy zadeptujących szlaki w dole? Nie sądźcie, że mam coś przeciwko jednym lub drugim, pytanie jest czysto teoretyczne.
Sołtys