Dziku, przeczytałem sobie przed chwilą cały wątek i cóż. Z dużym smutkiem czytałem Twoje posty. Chyba rzeczywiście była Twoim udziałem kiedyś jakaś trauma spowodowana dragami bo żółci wylewasz wiele i raczej nie sądzę żebyś chciał sobie merytorycznie o zagadnieniu podyskutować. Powiem tyle, że lubię sobie od czasu do czasu (oznacza to w moim przypadku 3 do 6 razy w roku) zapodać amfę albo kokę. Odkrycie w swoim czasie tych specyfików było dla mnie niebywałym wydarzeniem. Oto coś co daje świetne samopoczucie bez wszelkich niedogodności związanych z paskudnymi kacami. Na ważniejszych imprezkach zamiast lekko się upić wolę przyjemną chemię. Robię to od wielu lat i wierz mi, nie jestem narkomanem. Jestem świadomym użytkownikiem tego co wielka chemia i przyroda oferuje człowiekowi ku jego uciesze. Nie interesuje mnie ani hera ani nic co się pali (nigdy nie paliłem fajek więc nie potrafiłem odneleźć przyjemności z używania haszu czy innego zielska). Nie wdając się w szczegóły jestem absolutnym zwolennikiem pełnej legalizacji wszelkich używek. Śmiem twierdzić, że tzw. koszty społeczne takiego rozwiązania byłyby dużo mniejsze niż utrzymywanie nastawienia restrykcyjnego.