i jeszcze w uzupełnieniu, te dziewczyny zdążyły już wejść i zejść, mimo, że przybyły do bazy chyba w tym samym terminie co ekipa PHZ-owska, podczas gdy o tych naszych dzielnych himalaistach na razie słuch zaginął i nie wiadomo, czy w ogóle gdzieś wyżej dotarli... Dodatkowo, jedna z tych dziewczyn, co weszły, zdaje się, że pierwszy raz była w Himalajach i po dwóch tygodniach już stanęła na wierzchprzez Rosenkranz - Forum wspinaczkowe
Marek, ale jakie to ma znaczenie? Czy te dziewczyny anonsują to wejście jako wielki wyczyn? Prawdopodobnie nawet one same nie traktują tego inaczej niż zaawansowaną turystykę wysokogórską. Porównaj to z zadęciem towarzyszącym wyprawie Twoich kolegów z PHZ na tę samą górę i prawdopodobnie tą samą drogą, która jak czytam ma posłużyć zdobyciu "cennych doświadczeń" przed planowaną kolejną zprzez Rosenkranz - Forum wspinaczkowe
widać temu koleżce przeszkadza, że ktoś samodzielnie jest w stanie zebrać kasę na wyprawę, ale nie przeszkadza, ze na tej samej górze grupa naszych wybitnych himalaistów pod wodzą Rafała Froni za pieniądze PHZ, czyli de facto podatników (bo PHZ chyba nie ma własnych źródeł dochodu) urządza sobie wycieczkę wysokogórską z dość niejasnym przesłaniem (bo chyba nie chodzi o szukanie drugiego Kukuczki?przez Rosenkranz - Forum wspinaczkowe
Ale chodzi Ci o Wojtka Kurtykę za całokształt? Czy coś przeoczyłem (może Marcin Tomaszewski)?przez Rosenkranz - Forum wspinaczkowe
To jest w ogóle ciekawe zjawisko z pogranicza marketingu i manipulacji medialnej. Mimo, że Polacy w ostatnich latach ani w górach najwyższych ani w górach typu alpejskiego nie dokonali żadnego naprawdę znaczącego przejścia (choćby ocierającego się o nominację do Złotego Czekana, nie mówiąc już o samej nagrodzie), to w powszechnym odczuciu tzw. szerokiej publiki, dzięki sprawnym akcjom medialnym,przez Rosenkranz - Forum wspinaczkowe
Generalnie prawda, co piszesz, ale postawione w tym wątku pytanie dotyczyło, czy PZA właściwie zarządza budżetem w kontekście budowania rzeczywistej siły polskiego himalaizmu. Otóż jestem zdania, że gdyby nawet PZA miało budżet 1 mld.USD rocznie i zarządzało nim perfekcyjnie, to i tak nie "wyprodukowało" by 50 następnych Andrzejów Bargielów. Wysyp gwiazd na przełomie lat 70-tych i 80-typrzez Rosenkranz - Forum wspinaczkowe
A co mają do tego pieniądze? Andrzej Bargiel zjechał z K2 nie dlatego (a raczej nie przede wszystkim dlatego), że miał jakieś pieniądze od sponsorów, ale dlatego, że jest fenomenalnym narciarzem i człowiekiem obdarzonym "kosmiczną" wydolnością na dużych wysokościach. Jest talentem, który rodzi się pewnie raz na 50 lat i nie sprawiły tego żadne pieniądze (od PZA czy kogokolwiek innego).przez Rosenkranz - Forum wspinaczkowe
Ja raczej odnosiłem się do tego, czy jest sens używać terminu "sezon zimowy" w odniesieniu do Himalajów, gdzie zima (faktyczna a nie kalendarzowa) trwa 12 miesięcy, co najwyżej z różnym nasileniem (pod względem temperatury, siły wiatru, natężenia opadów śniegu etc). Oczywiście, trudniej jest wejść na Everest w lutym niż w maju (o czym zaświadczają statystyki), ale jeszcze trudniej w lipprzez Rosenkranz - Forum wspinaczkowe
Nie wiem, czy zwróciłeś uwagę na zdjęcie zrobione przez ekipę Alexa Txikona w czasie ich ostatniej próby na Evereście kilka dni temu. Widać tam jak mi się wydaje dość dokładnie szczytowy stożek Everestu od South Col z wysokości ok. 7200 m. To niewiarygodne, ale jest on prawie zupełnie pozbawiony śniegu. Do tego stopnia, że wydaje się możliwe (z tej przynajmniej perspektywy) wejście w lutym na Eveprzez Rosenkranz - Forum wspinaczkowe
Inaczej to wygląda w Karakorum, inaczej w Himalajach. W Karakorum można mówić o sezonie letnim (w opozycji do zimowego),a w Himalajach już nie, co czyni termin "himalaizm zimowy" trochę mylącym (w sensie kategoryzowania). Warunki na Evereście w w drugiej połowie listopada i pierwszych dekadach grudnia niczym się nie różnią (a mogą być nawet cięższe) niż w styczniu i lutym, a mimo to wejprzez Rosenkranz - Forum wspinaczkowe
Daj Ci Boże, dziecko .... Swoją drogą zastanawiająca jest ta niezachwiana wiara w wersję wydarzeń, podawaną przez E.Revol, mimo, że ta cudownie ocalona, dzielna niewątpliwie kobieta, sama z siebie tworzy coraz więcej znaków zapytania wokół rzeczywistego przebiegu wypadków, wymyślając coraz to inne przyczyny pozostawienia Mackiewicza. Najpierw miał to być jego niemal agonalny stan, później okazałoprzez Rosenkranz - Forum wspinaczkowe
Nie przesadzaj, niepotrzebnie się denerwujesz, ten filmik skłania do kilku pytań, które wyartykułowałem. Przede wszystkim wynika z niego że prawie aż do szczytu mieli bardzo dobrą pogodę (prawie nie słychać wiatru). Poza tym, sama sobie przeczysz, przywołujesz przykład z Broad Peaku, trochę bez sensu, bo co ma piernik do wiatraka, ale jeśli już nawet trzymać się tej logiki, to jak piszesz różnicaprzez Rosenkranz - Forum wspinaczkowe
Piotr Morawski zdobył Sziszapangmę, czego nikt nie kwestionuje, 14 stycznia 2005 r.,a więc w okresie, który na półkuli północnej w strefie klimatu umiarkowanego uznawany jest za zimę. Problem z definiowaniem "himalaizmu zimowego" polega zaś na tym, że, przynajmniej w potocznym rozumieniu tego słowa, warunki zimowe panują w Himalajach cały rok, co najwyżej z różnym natężeniem (w tzw. zimprzez Rosenkranz - Forum wspinaczkowe
Ale na tym filmie go-pro, który wczoraj został pokazany przez francuską telewizję, Revol o godz.17.15 jest ok. 90 m pod wierzchołkiem, a Mackiewicz jest sporo poniżej (trudno to ocenić, ale wygląda to co najmniej na jakieś 100 m poniżej miejsca filmowania przez Revol). Więc jakim cudem weszli razem na wierzchołek? Przecież Mackiewicz najpierw musiałby do niej dojść, a różnica między nimi to pewniprzez Rosenkranz - Forum wspinaczkowe
Dodać do tego można, że "himalaizm zimowy" to w ogóle konkurencja wymyślona trochę na siłę. Wiadomo, co to jest sezon zimowy w Tatrach albo w Alpach i czym on się różni od sezonu letniego. W zimie jest śnieg i lód, a w lecie go nie ma (lub, jak w Alpach, jest go znacznie mniej) i dlatego wspinanie jest trudniejsze, więc taki podział ma sens. Ale w Himalajach Centralnych? Przecież tam wprzez Rosenkranz - Forum wspinaczkowe
A do tego jeszcze (o ile się nie mylę) kilkaset tysięcy od dwóch spółek skarbu Państwa (oficjalnych sponsorów). Co prawda, to i tak bardzo niewiele w porównaniu z zimową wyprawą Zawady na K2 z 1987 r., która miała budżet ok. 1 mln. USD (co przy ówczesnej wartości dolara przekładałoby się pewnie na kilkanaście milionów dzisiejszych złotych). Jednak tamte pieniądze pochodziły głównie od zagranicznprzez Rosenkranz - Forum wspinaczkowe
Czyli tak jak mi się wydawało. Nie żyje już niestety nikt z uczestników tych wydarzeń (A.Marciniak również zginął parę lat temu w Tatrach). Zatem jedynym źródłem informacji są utrwalone na piśmie relacje A.Marciniaka (Sławomir Łobodziński nie był już wówczas w bazie). Opieram się na relacjach zebranych w książce "Dosięgnąć Everestu" D.Kobierowskiej. "Obaj Mirkowie czekali na przełęprzez Rosenkranz - Forum wspinaczkowe
Bardzo Cię przepraszam, ale czy to rzeczywiście tak wyglądało (ośmielam się zadać takie pytanie, bo z tego, co napisałeś nieco później, Ty też nie byłeś bezpośrednim świadkiem tych wydarzeń, tylko dowiedziałeś się o nich już w Katmandu)? Pytam, bo według relacji A.Marciniaka, z którą miałem okazję się zapoznać, ta grupa, która wyruszyła z bazy na spotkanie zdobywców (a według tego co piszesz, nieprzez Rosenkranz - Forum wspinaczkowe
Widzę, że "Janusze" (albo "Grażyny") zawędrowały i na ten portal. Cóż, "polaczkowo" w natarciu ... Ale z drugiej strony, zastanawiam się, dlaczego ten hejt jeszcze wisi na stronie? Przecież zasady tu są takie, że z automatu kasuje się anonimowe wypowiedzi, zawierające oszczerstwa pod adresem innych osób. No to bardzo przepraszam, ale sformułowanie "Ogólnie mówiąprzez Rosenkranz - Forum wspinaczkowe
Ale z tego co wiem TomaszKa raczej nie oświadczał się Iwonie Maleki. Powiedziałbym, wręcz przeciwnie ...przez Rosenkranz - Forum wspinaczkowe
Kolego TomaszuKa Z całym szacunkiem ale Iwona Maleki z pełną pokorą przyznała nieraz i nie dwa że jej wejście na Everest było li tylko zaawansowaną turystyką wysokogórską i niczym więcej, co pozytywnie odróżnia ją od wielu innych gwiazd i gwiazdeczek polskiego himalaizmu kobiecego, które również weszły na Everest tudzież inne ośmiotysięczniki w podobnym stylu jak Iwona, ale nie przeszkadzało iprzez Rosenkranz - Forum wspinaczkowe
Przecież tłumaczyliśmy juz na tym wątku z Iwoną Maleki, jak to wygląda w rzeczywistości, bo w przeciwieństwie do wielu wypowiadających się tu osób my tę drogę zaliczyliśmy. Od obozu I do samego szczytu jest to ciąg poręczówek (niekiedy w nadmiarze i nawet tam gdzie w ogóle nie są potrzebne), więc trudności są mniej więcej takie jak na Orlej Perci w zimie. Nie ma żadnej możliwości (i nie ma też żaprzez Rosenkranz - Forum wspinaczkowe
Z tego, co czytałem, Iwona ps. Maleki ani razu nie sugerowała, że uważa się za kogoś innego niz turysta wysokogórski, nie dawała też do zrozumienia, że spokojnie poradziłaby sobie na Evereście i na Ama Dablam bez Szerpów i lin poręczowych. Przeciwnie, kilkakrotnie podkreślała, że bez tego wspomagania nie miałaby żadnych szans. Jaki sens ma zatem Twoja pisanina? Mam co prawda pewien trop. Używanieprzez Rosenkranz - Forum wspinaczkowe
No zdecydowanie tak. Ambitny cel turystyczny, czyli coś jak Mięguszowiecki Szczyt granią od Hińczowej. Albo coś porównywalnego do Matterhornu zwykłą drogą. Na pewno nie Pumori ani Lhotse. Nawiasem mówiąc, wchodzenie bez wstępnej aklimatyzacji na Island Peaku, czyli bardzo łatwym sześciotysięczniku, jest chyba błędem.przez Rosenkranz - Forum wspinaczkowe
No właśnie to miałem na myśli, kiedy użyłem skrótu "technika jaskiniowa", czyli że gość zamiast się wspinać po skale to wiesza pętle na poręczówie i się "melzaczy" do góry na prusiku albo na jumarze albo na czym tam chce - tak się chyba wychodzi z tych studni w jaskiniach, nie? Ale oczywiście zaraz mnie tu jacyś specjaliści speleologowie opierdzielili ... co za wrażliwe towarzprzez Rosenkranz - Forum wspinaczkowe
Iwona, ja rozumiem Twoje emocje w tej sprawie, ale jednak nieśmiało przypominam, że ten wątek był trochę o czym innym, a mianowicie, że ktoś publicznie anonsuje, reklamuje i określa próbę wejścia zwykła drogą na Ama Dablam jako mega-wyczyn. To jest przyczynek do dyskusji jak można bezkarnie mamić nieświadomą publikę opowiadaniem bajek i pierdół, bo może ktoś się da nabrać. Niestety, jak to częstoprzez Rosenkranz - Forum wspinaczkowe
Racja, Iwona, to jest ta droga, którą wchodziłem na Ama Dablam w 2005 r, a Ty chyba rok później. To jest zresztą jedyna droga, dostępna "dla ludzi", pozostałe są już o kilka klas wyżej i rzadko przechodzone. Faktycznie, jak piszesz, trudno się tam doszukać trudności V+, no chyba, że robić całą skalną część między I a II zupełnie samodzielnie, prowadząc i zakładając asekurację, wtedy możprzez Rosenkranz - Forum wspinaczkowe
Do kąta czy nie do kąta ... ale faktycznie dobrze ci ten michalspec przysrał, bo tak pierdolisz jak byś wszystkie rozumy pozjadał. Wyluzuj chłopie i weź się za jakąś konkretna robotę ewentualnie się wysraj zamiast pouczać innych dookołaprzez Rosenkranz - Wspinanie i warunki w Tatrach
Nie wiadomo, jaki był przebieg zdarzeń, bo tylko C.Carsolio żyje. Cytuję za Bernadette McDonald, która z nim rozmawiała ("Freedom climbers", tłum. polskie "Ucieczka na szczyt", korzystam z wersji angielskiej, żeby uniknąć nieścisłości w tłumaczeniu): "The morning of May 12 dawned clear, so at 3:30 a.m. they crawled out of their tent and headed up toward the summit. (...)przez Rosenkranz - Forum wspinaczkowe