Rzeczywiście może powinienem napisać "pierwszy raz od długiego czasu"...
W każdym razie nie zmienia to faktu mojego podziwu dla tego przejścia w obecnych czasach i przekonania, że jest to w gruncie rzeczy jedyne prawidłowe odhaczenie.
Nie chcę się wdawać tutaj w dyskusje o wyższości jednego wspinania nad drugim, bo przerasta to moje możliwości pisania, ale w wielką przyjemnością pogadałbym o tym jeśli się spotkamy.
Tutaj piszę wyłącznie o stylu, bo każde z rodzajów wspinania ma swój styl i odrębne kategorie jego wartości. W tym wypadku, mimo, że jestem wspinaczem hakowym, wypowiedziałem się o wspinaniu klasycznym, może dlatego, że wspomniane przejście było odhaczeniem. Mój entuzjazm był pobudzony oburzeniem, które odczułem w ubiegłym roku wspinając się na El Capie. Otóż robiłem (oczywiście) drogę hakową, którą parę lat wcześniej ktoś próbował odhaczyć, a w każdym razie uwierzył, że jest to możliwe. Z pozoru wszystko Ok, ale drogi nie odhaczył i nie pojawił się na niej więcej zostawiając w ścianie kupę shitu w postaci błyszczących boltów. To jest siara, nawet jeśli ktoś wartościuje wspinanie. Wiem kto to zrobił i znam tę osobę, i mam duży szacunek dla wszystkiego co robi we wspinaniu, ale czegoś takiego nie akceptuję i uważam to za oburzające. Jednak moją największą obawą jest to, że właśnie w imię wartości wspinania klasycznego lub jakiejkolwiek innej koncepcji czy idei, ktoś może uznać takie postępowanie za akceptowalne. Podobne oburzenie wzbudziło u mnie przed wielu laty oboltowanie pierwszego stanowiska na Direcie/Superdirecie na Kazalnicy...
Dlatego uważam, że styl jest wyłącznym czynnikiem wartościowania przejścia, ale niestety w wielu wypadkach i dyskusjach jest błędnie mieszany pojęciowo z rodzajami wspinania np. w stwierdzeniu "styl big wall".
Ech można by tak gadać i gadać...:)
Fajne to wspinanie....
[https://www.facebook.com/MarekRaganowicz/]