jerrygwizdek Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> Prawda jest taka, ze uzywanie tlenu na duzych
> wysokosciach to poprostu doping i tyle. Analogia
> jej i Nimsa wejsc to bylo by tak, jakby ktos
> jechal w Tour de France z maska tlenowa, i
> samochod by ciagnal pod gore.
Słaba ta analogia, bo gdzie ona jest niby wciągana przez zewnętrzną siłę do góry? Maska tlenowa to też kpina, bo VO2max to nie zmieni.
A jak chcesz rozmawiać o kolarstwie to tam też nie ma już czystego sportu, który nie ma dopingu. I nie mówię tu o Armstrongu, EPO itd.. tylko o tym, jak zmieniło się żywienie w trakcie wyścigu. Normalnie człowiek jest w stanie przyjąć ok. 60g glukozy na godzinę, aby nie doprowadzić do utraty glikogenu w stopniu, który znacznie obniży parametry wysiłkowe. Nowoczesne metody żywieniowe oferują żele izotoniczne, które potrafią dać zawodnikowi nawet 90-100 węgli na godzinę (bez biegunki), co jest gamechangerem. Do tego elektrolity, aminokwasy i zawodnik może przez 3h kręcić blisko limitu. Bardzo ciekawe wideo nt. jest na tube o Chrisie Froome, gdzie pokazane jest od strony żywieniowej jak się przygotowuje do ucieczki na etapie w górach na trasie Giro.
A teraz wracając do meritum: powiedz czy dedykowane żele wyliczane na etap przez dietetyka i fizjologa wysiłku, to nie jest forma dopingu, skoro ewidentnie zwiększają parametry fizyczne?