Próba dogadania się z Rosjanami w całkowicie już przegranej sytuacji była jedyną sensowną opcją, ale to i tak tylko w celu grania na zwłokę. Politycznie nic by to nie dało - bo i jak chłopcy z Visami mieliby stawiać warunki walcowi pancernemu? - ale przynajmniej nie zniszczono by Warszawy, oszczędzono by życie tysiącom cywilów oraz dano by partyzantom czas na zrzucenie mundurów.
Wojna była przegrana już w połowie lat 20., a więc zastanawianie się nad działaniami politycznymi w 1944 r. było jak zastanawianie się w locie z trzydziestego piętra czy lepiej upaść na lewy czy prawy bok.