Szczerze mówiąc zaskoczyła mnie Twoja relacja o chilijskiej kadrze pilnie trenującej w Innsbrucku.
Czyżby traktowali sport wspinaczkowy poważniej od pezetowców?
Chętnie wybrałbym się do Chile. Nie tylko ze wspinaczkowych względów. W szczególności chciałbym odwiedzić Valparaiso.
Podróż ta prawdopodobnie pozostanie niestety moim niezrealizowanym marzeniem. Podobnie jak jeszcze większe-moze nawet zasadnicze-Japonia.