> możesz opowiedzieć jakie ma zalety wobec tych,
> które ja podałem, bo pewnie tenże instruktor
> pezety Ci to przekazał ?
Wg mnie wygląda to tak:
>metoda 1:
>- lonża z taśmy w stan, lina przez kolucho, kluczka - sprawdzenie, czy działa, odwiązać się, odpiąć lonżę - dół
Łatwe i szybkie auto zakładane przy stałej czujności asekurującego (bo przed założeniem auto nikt mu nie każe dawać luzu), ale musisz mieć lonżę. No a niektórzy nie lubią jak się coś dodatkowo plącze pod nogami.
>metoda 2:
>- HMS w stan, wyblinka z liny w HMS, lina przez kolucho, kluczka - sprawdzenie czy działa, odpiąć hms z wyblinką od stanu, dół
Żeby zawiązać wyblinkę na HSM, musisz mieć luz i jeśli wtedy polecisz, to wszystko w rękach asekurującego, któremu przed chwilą kazałeś dać luz, więc jest miejsce na błąd. Metody nie da się użyć na stanowiskach gdzie nie możesz odciążyć liny. No i musisz móc przełożyć podwójnie złożoną linę przez kolucho.
Metoda "PZA" czyli HSM na łączniku:
Robisz "auto" z dodatkowego ekspresa. Żeby zawiązać wyblinkę na HSM musisz mieć luz, jeśli wtedy coś się pod nogami urwie, to chroni cię nie tylko asekurujący (z miejscem na błąd po daniu luzu), ale również ekspresy. Stosując tą metodę możesz się przewiązać na stanowiskach, na których nie da się inaczej odciążyć liny, niż wieszając się na czymś oraz na takich gdzie nie da się przełożyć podwójnie złożonej liny przez kolucho.
Za to w tej metodzie jest miejsce na dodatkowy błąd, ale tym razem twój tj. powiedzenie asekurującemu, że ma się auto wisząc jedynie na ekspresach.
pzdr
ZSula