Rosenkranz podał dobry argument - wiele zespołów chwalących się "czystością" przejścia, dokonała tego na czyiś plecach.
Jednak nikt nie traktuje klientów wchodzących z tlenem na Everest jako sportowców, dlaczego? Gdzie pojawia się to magiczne rozróżnienie?
Dla mnie, w dzisiejszych czasach, sportowy sens mają tylko wejścia wypraw bez tlenu, nawet po czyichś poręczówkach- inaczej dojdziemy do absurdu w którym to warunki (ilość, śniegu, lodu itp.) będą determinowały o sportowym charakterze przejścia w górach najwyższych.
Tempora mutantur.
Jaki jest twój punk widzenia? Czy gdyby dokonał tego Bielecki w tym samym stylu co Nepalczycy uznałbyś to za sukces, czy nie?
Co w takim razie determinuje według ciebie, że wejście jest komercyjne i nie sportowe?
Przyznam, zachowałem się nieelegancko deprecjonując dokonanie Nepalczyków Powinienem skupić się tylko na tym co było głównym powodem napisania tego postu, tj. wg. mnie zrównywanie tego osiągnięcia z próbami bez tlenu przez portal sportowy jest nieetyczne. Nie zmienia to faktu że są pierwsi, udało im się i to ich zapamięta historia.
Ale w kontekście tego co widzę w Internecie, także tu, być może się mylę, Ponieważ nasze środowisko jest zbyt blisko wyścigu i nie wyglądało by to dobrze gdyby na tym portalu pojawiły się informacje umniejszające im chwały.
Jeżeli chodzi o gratulacje i wypowiedzi osób medialnych to "pewien znany himalaista" nie wykazał się klasą, prawdopodobnie należało pogratulować i powiedzieć że się będzie robić swoje, nie mówić o dopingu itp.
Jak widać, klasą warto wykazywać się zawsze.
Co się tyczy Bieleckiego, to dobrze, że w tym temacie nie wypowiedział się Kaczyński albo Tusk albo najlepiej obaj, jeden chwaląc Nepalczyków a drugi ich ganiąc. A może szkoda więcej osób by się zaangażowało a nie tylko takie zamknięte grono. Poziom dyskusji by się nie zmienił ale słownik może rozszerzył.