bandżimen Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> Chłopcy się wspinali. Wg bezpośrednich świadków
> ofiara leciała z liną w ręce, co potwierdza GOPR
> pisząc na swoich stronach, że drugi z wspinaczy
> został w stanowisku bez liny i trzeba było go
> wciągać. Z mojej osobistej rozkminy podejrzewam,
> że zrzucając linę do zjazdu nie zawiązali węzłów
> po prostu. Niestety. Spadający przygrzał
> centralnie w półkę plecami, co widział zespół obok
> którego leciał, odbił się i poleciał w drzewa.
> Znaleziony ruszał rękami i nogami, ale strasznie
> pluł krwią. Co trzeba przyznać, ratownicy, karetka
> i helikopter byli naprawdę błyskawicznie.
To ja byłem z kolegą tym zespołem obok. Chlopak przelecial 4 metry obok nas i walną w polke jak mowisz i polecial dalej.
Okolo 2 minut wczesniej, szedl tedy chlopak z ojcem skonczyi droge i zaczeli schodzic. Gdyby poszli chwile pozniej to spadajacy walną by w nich.
Policja potwierdzila byl to zespol z chlopakow 16-18 lat z Wawy.
Nie mial repa do zjazdu, nie mial wezlow na koncu liny i prawdopodobnie lina wyjechala mu z przyrzadu.
Widziałem jak leci z liną. Koncówka liny zatrzymala sie na polce obok nas.
Był pol przytomny "odpłwaał" co chwile.
Lina sie nie urwala ani nie pekla jak nie ktorzy mowią.