kali Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> Nawet na podstawie analizy strony www widać, iż
> coś jest nie tak. [wyprawy.net]
>
> Jeżeli wejdziesz na większość stron
> jakichkolwiek stowarzyszeń (np. klubu
> wspinaczkowego) to masz tam taką magiczna
> zakładkę jak Statut. Podstawa działania
> każdego klubu.
>
> Tu nawet nie można się doczytać jak zostać
> członkiem zwyczajnym klubu (i zapewne wybierać
> Zarząd itp.). Jak nic aby wyjechać na wyprawę
> należy zostać tajemniczym "członkiem
> wspierającym" (coś jak z piciem alkoholu na
> imprezach zamkniętych)
>
> Piszą, iż członkowie klubu nie pobierają
> wynagrodzenia, a pokrywane są ew. straty
> "nieobecności w pracy". Ciekawe czy od takiego
> pokrycia strat trzeba odprowadzać podatek ;-)
> (ustawa o wolontariacie takiej możliwości nie
> przewiduje ;-)
>
> Pozdrawiam
> Marek
Oczywiście brak statutu, brak tajemniczego "regulaminu wyprawy" od razu rzuca się w oczy.
To co piszesz o członkach wspierających też mi się od razu narzuciło. I to, że jest ogromna liczba członków wspierających i garstka zwyczajnych.
Jednak ja odnosiłem się tylko do postu kolegi Ipi. Na stronie PKA, co prawda zdawkowo, ale jasno ogłoszono, że na wyprawach nie oferują usług przewodnickich (w domyśle opieki nad klientem), są to wyprawy partnerskie z udziałem ludzi doświadczonych. Nic nie ma też o tym co napisano w podlinkowanym przez Ciebie artykule, że oferują tylko usługi logistyczne. Może kiedyś tak pisali ... tego nie wiem. Nie wiadomo też co jest w tzw. regulaminie wyprawy. To mogliby nam powiedzieć uczestnicy takich wypraw, pod warunkiem, że się z tym tajemniczym regulaminem zapoznali. Ten regulamin powinien wiele wyjaśnić ... Ktoś, kto zastanawia się nad udziałem, powinien o taki regulamin wyprawy poprosić wcześniej.
Tyle spostrzeżeń. Nie podejmę się oceny tego co robi akurat PKA, bo nawet nie znam nikogo, kto był na ich wyprawie, nie znam relacji uczestników, a w mojej ocenie relacje medialne ze zdarzeń na tzw. wyprawach partnerskich dalekie były od rzetelnego dziennikarstwa. Za wiele w nich histerii, rzucanych na ślepo oskarżeń, a za mało faktów.
Pozdrawiam,
ako