Wieszaki mogą mieć sens, jak ktoś się wspina rzadko. Jeśli zaś jeździ w skały praktycznie co weekend, albo nawet częściej, to samo przekładanie tego szpeju między plecakiem a wieszakiem robi się nieco upierdliwe. Dobrze się za to sprawdza torba z ikei (niebieska), lub coś w tym stylu, albo może plecaczek, który można ciepnąć do szafy wraz ze szpejem. Co do liny, jeśli nie jest mokra, najlepiej przechowwywać w tym samym, w czym się ją nosi w skały, czyli w płachcie na linę. Jeśli Twoja żona nie ma takiej płachty, będzie to dobry prezent. Płachta jest po prostu kawałkiem mocnego materiału (coś jakby obrus), na którym lina ma leżeć luźno w zwojach, dodatkowo wyposażonym w worek z szelkami. Po zakończeniu wspinania owija się linę płachtą i wrzuca do tego worka, zasznurowany worek można nosić na tych szelkach jak plecak. W przechowywaniu liny w domu też się sprawdza, bo można całość ciepnąć byle gdzie. Natomiast samo wyjmowanie liny z płachty oznacza dużą emisję syfu - piasek, zeschłe liście i zdechłe pająki będą się potem walać po całym mieszkaniu. Więc tym lepiej nie wyjmować liny z płachty.
P.S. gratuluję żony :-)