Kanadol a moze typowo polskim postępowaniem jest właśnie zamiatanie wszystkiego pod dywan. O ile nie przemawia do mnie "himalaistka" Agnieszka B. o tyle tacy ludzie jak Święty, Cichy czy K. Wielicki(który po tej wyprawie mnie zwyczajnie wnerwił kryjąc dupe gwiazdorom, a mam do niego wielki szacunek) są dla mnie autorytetami w tych kwestiach. Zbieram, analizuje i porównuję opinie ludzi, którzy sie na tym naprawdę znają(przede wszystkim również od strony medycznej). Jeden obraz wyłania mi się z tej całej wyprawy słuszny czy nie-nie wiem, moje subiektywne odczucie: każdy kto tam był pod szczytem był nie do zatrzymania - wszyscy chcieli iść i poszli z tym, że:
-jeśli kierownik mówi jedno a reszta robi drugie to jest coś nie tak(ktoś ma przyzwolenie na samowolkę)
-jeśli są wyznaczone zespoły i jeden z nich w C4 ma stanowić wsparcie to nie rozumiem sytuacji w której ktoś podejmuje decyzję, że nie ma zespołów, mieszając sie w zeznaniach, że przeglosowalismy kierownika że nie ma zespołów, a kierownik - nie było głosowania(albo jest jakiś plan wyprawy albo nie ma?)
-jeśli jest godzina 18 czasu lokalnego i ktoś staje na szczycie radując sie na 8000 tyś, że ma do dyspozycji czołówkę to dla mnie zaczyna coraz bardziej nie grać bo to prawie samobójstwo w tych warunkach(pytanie możetrzeba było zrobić wycof?)
-jeśli najbardziej doswiadczony wspinacz prowadzący wedlug relacji calą grupę w bardzo szybkim tempie zostaje później z tyłu z drugim człowiekiem to ja mam pytanie dlaczego?opadł z sił?, musiał pomóc słabszemu koledze bo kumpli w gorach nie zostawiał i był człowiekiem z zasadami?
Osobną sprawą są radia, które mieli - tu historie nie zgadzają sie kompletnie i przydałby sie biegły z tego zakresu...dla wyjaśnienia tej sprawy.
...i jeszcze jedno - gdyby to na 7000tyś po ałej nocy spędzonej w temp. poniżej 35 st. zobaczył na grani światełko czołowki mojego kumpla to zap...bym po niego tylko by grzmiało żeby mu pomóc bo nie jest prawdą, że tam nic nie można zrobić