Kajman Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> Wg. mnie istotne jest to drugie zagrożenie. W
> sytuacjach górskich może to być i z 10 m
> piłowania jednej żyły przez drugą. Może nawet
> być tak, że jedna będzie wracać.
Mógłbyś przytoczyć hipotetyczną sytuację, w której jedna po drugiej przejedzie 10m i obie są pod obciążeniem?
Kompletnie tego nie widzę. Jeśli polecisz z przelotu, do którego wpiąłeś dwie liny naraz, to przecież lecąc będziesz je obie ciągnął mniej więcej tak samo. Nawet jeśli jedna napręży się do siły granicznej, a druga będzie prawie luźna, to i tak skutki tarcia lin o siebie nawzajem nie będą w tym przypadku groźne (bo obie ciągniesz - co z tego, że jedną nieco szybciej niż drugą?).
Jeśli zaś polecisz na przelocie, przez który przełożyłeś tylko jedną żyłę, a ostatni przelot wspólny dla obu żył jest niżej, to faktycznie będzie tak, że przytrzesz te liny o siebie nieco bardziej, ale ich wzajemny docisk będzie przy tym niewielki, tak, że linie na której lecisz na pewno nic się nie stanie, a i ta druga, luźniejsza, nie powinna ucierpieć. Zwłaszcza, że nie piłujesz bezpośrednio po niej, tylko jednak bardziej o karabinek. Tak sobie tylko wyobrażam - nie wiem, czy dobrze, mogłyby mnie przekonać jakieś dowody z eksperymentu.
Są jakieś udokomentowane historyjki do pokazania w tym temacie?