ako Napisał(a):
> Opinie o "zjebanej" asekuracji bo trzeba było
> wyjść nad przelot słyszałem kilka razy. Z
> mojego punktu widzenia, naprawianie tak niby
> "zjebanej" asekuracji to zbrodnia.
Jakiego rodzaju zbrodnia? Przeciwko jakim wartościom?
Że wspinanie ma być choć trochę niebezpieczne, czy że ma getra falować?
Poważnie pytam o tę zbrodnię, bo nie wiem, kto lub co ma być jej ofiarą. Bo jeśli o mnie chodzi, chętnie dokonałbym osobiście zbrodni polegającej na ukatrupieniu iluzji, że drogi sportowe, obijane z góry, mogą lub mają mieć klasę związaną ze zbyt skąpą asekuracją. Obicie dobre to takie, które większość wspinaczy zainteresowanych daną drogą uzna za dobre. Przesadnie gęstą asekurację można uznać za brak dobrego smaku, ewentualnie marnotrawstwo, ale na pewno nie za zbrodnię (w przeciwieństwie do np. obicia uznanego klasyka na własnej).
> Przecież wątpliwe sytuacje tak się teraz (w
> większości przypadków) rozstrzyga. To znaczy
> rozstrzyga dysponent ringów w porozumieniu z
> autorem obicia. Taki model wolę zamiast
> "zielonego światła".
Ja też, ale nie każdy autor obicia jest istotą w wystarczającym stopniu uspołecznioną, by dało się z nim na ten temat rozmawiać.
> Powtórzę jak mantrę swój pogląd na tę
> sprawę - asekuracja jest integralnym elementem
> drogi, który tak jak inne elementy (rzeźba
> skały, otoczenie) wpływa na charakter drogi.
I pewnie, wg Ciebie, jeśli użyję na drodze "w jedności siła" (Mirów) pętli na uchu skalnym, by uniknąć gleby przy locie z drugiej wpinki, to wpływam na charakter drogi i psuję styl przejścia?
A tak na marginesie niniejszej dyskusji, ciekaw jestem, czy zwróciłeś uwagę na korelację między liczbą ringów na drodze a jej poziomem trudności (przy drogach porównywalnie długich). Obok siebie może być np. czwórka z czterema ringami i droga za VI.4 mając ringów siedem. Przy czym lot w każdym miejscu tego VI.4 jest i tak bezpieczniejszy, niż lot na czwórce, bo gładka skała i pion zamiast systemu półek lub innej makrorzeźby, w którą można przywalić. Potrafisz to wyjaśnić?