Moje wrażenia po wizycie w jaskini (małej groty nie widziałem):
Nastawiłem się na kruchy szrot w obrzydliwym otoczeniu i miło się zaskoczyłem. Sama grota jest ogromna i wysoka, gdyby nie wilgoć miałaby ogromny potencjał. Jest pełno potłuczonego szkła, ale da się to przeżyć (niestety jestem przyzwyczajony do uprzątania śmieci i butelek spod baldów). Najważniejsze, że menela nie było, śmierdzących niespodzianek też. Poza tym i tak jest ciemno i nic nie widać :)
Za to samo wspinanie jest naprawdę rewelacyjne! Taki wspin 3D, czyli siłowe ruchy w dachu, bardzo dużo kombinowania nogami i haczenia, za to palce raczej się nie zmęczą. Niektóre formacje są niesamowite (różne "grzybki" czy wielka rampa w dachu), a wspinanie wyjątkowe i daje dużo radości. Estetyczny wspin w nieestetycznym otoczeniu.
W topo jest nieścisłość, baldy zdecydowanie nie kończą się w NHR (poza tym wychodzącym na pik) tylko dokładką ręki do chwytu. Nie widziałem odważnego który puściłby ręce.
Podsumowując, po nastawieniu się na dziadostwo, byłem BARDZO pozytywnie zaskoczony. Specjalnie jechać raczej nie warto, ale przy okazji pobytu w Krakowie jak najbardziej można zajrzeć. Choć dla samotników to kiepska opcja, bo ciemno i można się uszkodzić. Chyba krakusi są rozpuszczeni bliskością normalnych skał, w niejednym mieście taka jaskinia byłaby skarbem :)
Według mnie do projektu głupiewspinanie.pl dużo bardziej pasuje aktualna moda na nazywanie tysięcznych kombinacji na tych samych kamieniach.
pozdrawiam