Utyskiwanie na fb osób w dużej części ewidentnie uzależnionych od internetu jest cokolwiek zabawne. Jedni lubią generować tysiące postów na forum, inni chatować na fb. Poziom zaabsorbowania nie musi się różnić. Technologia jest neutralna - można ją wykorzystywać w sposób twórczy i "ludzki", iść
ku wolności albo samemu nakładać sobie więzy. W tym kontekście także Facebook może być bardzo użytecznym narzędziem. Dwadzieścia lat temu mało kto słyszał o telefonach komórkowych i mailach. Art B wzbogacało się wtedy dzięki "wysokiej" wydolności poczty. Pojawienie się komórki mocno ingerowało w prywatność, znosząc czas "poza biurem" czy "poza domem". Wszyscy stali się dostępni i to osobiście, dzięki, choćby okresowej, tożsamości z numerem. Słów: "Zaraz poproszę córkę" raczej często w słuchawce się już nie słyszy. Teraz okazuje się, że telefon można uznać za bastion zdrowia i "normalności". Tylko niech ktoś spróbuje nie mieć komórki i funkcjonować wedle dawnych reguł.
Upadek ducha, obyczajów, godności czy rozumu wieszczono już wielokrotnie w przeszłości i wieszczyć się będzie jeszcze nie raz. Trudno o bardziej naturalne zajęcie dla metrykalnych czy duchowych dziadów. Szczęśliwie diagnozy te okazuję się niezmiennie błędne.
Wiadomości o tym, że mam konto na fb nikt nie znajdzie ani w googlu, ani w wyszukiwarce fb.
Nie zobaczy moich zdjęć, ani nie dowie się niczego o moim stanie cywilnym. Każdy, kto ma ze mną wspólnych znajomych i poprosi o dodanie, jeśli zaakceptuję jego prośbę,zobaczy dokładnie tyle, ile będę
chciał mu pokazać. Na samym fb dystrybucja informacji odbywa się w porażającym tempie, ale jest
on w tym względzie pełnym odbiciem sieci - wśród wielu bzdurnych komunikatów można też znaleźć te przydatne czy inspirujące, które w inny sposób byłyby niedostępne. W dodatku, przy założeniu, że wśród znajomych ma się ludzi o, z grubsza, zbliżonych zainteresowaniach czy poglądach, te użyteczne treści skupiają się jak w soczewce i wystepują w wiekszym zagęszczeniu. Dotyczy to np. obiegu linków do lektur, filmów, miejsc, imprez wszelkiej maści. Można powiedzieć, że, w tym sensie istnieje zarówno facebook plebejski - zupełna wydmuszka jak i inteligencki, który niesie treść.
Nie da się przy tym ukryć i to jest faktyczny problem, z perspektywy osób, które w młodości częsciej patrzyły na papier niż w ekran, że model komunikacji, który właśnie się wytwarza, za pomocą komórek, skype'a, twittera, fb, youtuba i innych, i który dla coraz większej liczby dzisiejszych nastolatków (jakby to sloganowo nie brzmiało) jest zupełnie naturalny i intuicyjny, przy swojej intensywności cechuje się niezwykłą powierzchownością. Komunikaty są zubożone, uproszczone i bardzo powtarzalne. Dotyczy to zarówno zdjęć jak i słów. Mimo wszystko daleki byłbym od spoglądania na ten proces z obawą. Prawdziwa wartość nie zginie.
Kwestia prywatności w sieci sięga daleko dalej, poza fb. Cudze zdjęcia można oglądać na picasie. Informacje o mniej lub bardziej prywatnym życiu i działaniach, choćby takich aktywnych forumowiczów wspinanie.pl można wyłuskać stąd i zowąd. Ostatecznie każdy może być poznany na tyle, na ile sobie tego, mniej lub bardziej świadomie, życzy. Z pożytkiem dla innych lub bez.
Z pozdrowieniami dla wszystkich "analogowych duchem", do którch także siebie zaliczam ;)
Zmieniany 1 raz(y). Ostatnia zmiana 2011-07-29 00:35 przez reposition.