Andrzeju, ilekroć w swoim wiejskim domu wchodzę na górę po nowego CD do przesłuchania, mijam się z regałem literatury górskiej na której poważną część stanowią pozycje wydane przez Ciebie. Spoglądam na nie zawsze z wielką nostalgią za minionym. Nie udało mi się jednak znależć ani jednej pozycji w której dopuściłbyś do podpisania się tłumacza w imieniu autora. Prawdę mówiąc nigdy nawet nie przyszło mi do głowy by prowadzić tego rodzaju kwerendę :)
Swoją drogą ciekawym reakcji rynku nabywców na dajmy na to, kolejne wydanie Niepotrzebnych Zwycięstw bez sygnatury Terraya, miast tego z promocją nazwiska czy też nick name tłumacza.
Ciężar gatunkowy newsa, notatki czy większego tekstu, choćby ksiażki, wydaje się nie mieć znaczenia dla
praw autorskich i pokrewnych, i tu odwrotnie do Miłosza nie mam stosunku ambiwalentnego lecz niejako normatywny.
pozdrawiam,
-