czołem malkontenci :)
widzę, że zaczyna się licytacja, kto oglądał mniej pierwszego odcinka.
Moim zdaniem, żeby osądzić klkunasto(chyba)-odcinkowy serial po pierwszych 20 sekundach, trzeba być albo jasnowidzem, albo wytrawnym znawcą sztuki realizacji filmowej i TV albo aroganckim typem przekonanym o swojej nieomylności w każdej dziedzinie, jakich pełno na wszelkich forach w sieci.
Mam wrażenie, że większość osób na tym forum ma uczulenie na wszystko co śmie tematycznie zahaczać o wspinaczkę a jest przeznaczone dla mas. Boicie się, że wam się środowisko rozhermetyzuje?
Przecież im będzie nas (wspinaczy) więcej, tym lepiej dla nas! Jeśli będzie więcej wspinaczy, będzie więcej sklepów, większa konkurencja, lepsze ceny i dostępność szpeju. Więcej paneli, więcej osób będzie dawać kasę na nasze skały itp. Jeśli środowisko wspinaczkowe stanie się atrakcyjną grupą dla reklamodawców, może wtedy powstanie serial TV, na który nie będziecie pluć, bo będzie właśnie dla was. Ale wspinacze nie są atrakcyjną grupą dla reklamodawców, bo jest ich mało. I nie chcą, żeby było ich więcej, bo potrzebują należeć do ekskluzywnej grupy i warczą na wszystkich obcych, którzy zanadto się zbliżą (vide przypadek sponiewieranego gościa z TVNu, który chciał zrobić program z wami i o was a został obrzygany od góry do dołu). To przejaw frustracji.
A wracając do serialu, dla mnie jest to kawał całkiem przyzwoitej telewizji, fabuła może z lekka przekombinowana, ale to jest serial obyczajowy dla masowego odbiorcy z górami w tle. Dla mnie to jednak ogromna satysfakcja popatrzeć na fajne zdjęcia górskie z Tatr w publicznej TV w dobrym czasie antenowym.
Oczywiście, serialowi ratownicy to podróba TOPRu, nie dziwi więc, że i ich praca w porównaniu z pracą TOPRowców może wydawać się jakąś chałturą. Nie chcę się rozpływać w superlatywach, ale dla mnie TOPR to nie tylko twardziele, ale piękna tradycja i historia, wielcy ludzie, ogromne poświęcenie itp. i to wszystko zasługuje na uwiecznienie w epickim serialu o TOPRowcach, ale to nie jest ten serial. To jednak wcale nie oznacza, że ten jest automatycznie do dupy.