Fredi nie trzymaj chłopaków dłużej w napięciu i napisz wreszcie, że nie masz samochodu ani nawet prawa jazdy, a dworujesz sobie tutaj dla sportu i zasady :)_) bo Cię prowokują łobuzy.
Panowie
-od ujęcia wody (1 bdb miejsce parkingowe) jest pod Słonia 2 minuty drogi, choć można ten dystans sieknąć w 3, ale trzeba się bardzo starać.
-od budynku transformatora jest już zaje.. daleko, bo trzeba dymać 6 minut :D.. (drugie bdb miejsce parkingowe)
-tyleż samo z okolic "krzywego domu" (tam parkuję - bo widać auto z daleka i jest to przy asfalcie, a mam terenówkę więc mógłbym wjechać tam gdzie biedruń "zaleca" 4WD).. ale jestem uparty - 6' rozgrzewającego marszu :) w moim wieku to Q koks na miarę jointa.
Stoimy dziś z Dankiem z Krakowa pod Słoniem i gadamy, że fajne miejsce bo auta nie wjeżdżają :)... daleko od szosy, polanka super i można z dzieciakami wpaść, bo polanka bezpieczna, dzieci zaś nie będą ani się pętać pod drogami i przeszkadzać wspinającym ani też nie będzie to dla nich ryzykowne... A tu jeb ... na polankę wjeżdża LR Discovery I, wymalowana jak stara ladacznica znakami GOPR-u. Strzelam z biodra dwie foty dokumentujące zajście, a Danek zagaduje Panów czy są tu służbowo, na dyżurze czy też to może interwencja natury statutowej ? Panowie (skądinąd dwóch sympatycznych i bardzo grzecznych gości) mówią, że są służbowo. Skoro tak to zwracam uwagę, że zwyczajowo jeśli to nie interwencja ratownicza, to tutaj nie wjeżdżamy samochodami, bowiem naszym zdaniem stanowi to nadużycie kompetencji. Informuję Panów, że skoro są słuzbowo to robię im zdjęcia tak jak policjantom w czasie służby, bez pytania bowiem podlegają częścowo zakresowi ustawowej definicji funcjonariusza i o zezwolenie pytać nie muszę. Pytam skąd są - odp = Podlesice. Mówię, że to jest rejon operacyjny posterunku GOPR z Podzamcza przy ulicy Szkolnej. Panowie mówią, że przygotowują "imprezę integracyjną", (tak to odebraliśmy), dość szybko się zwijają z pozdrowieniami i życzeniami miłego popołudnia - z wzajemnością .. i tłumaczę się z tych zdjęć, że je robię ale jako 'dziecko komunizmu' mam skazę słuchową i nie wierzę w to co słyszę, "bo co innego widzę, co innego słyszę". Rozstajemy się bezkonfliktowo, chłopaki bardzo symapatyczni i z profesjonalnym podejściem ale byli trochę zaskoczeni naszą interwencją. Jednak myślę, że gdzieś jest jednak jakieś zachwianie proporcji pobytu służbowego. Wydaje mi się, że jednak oczekujemy poszanowania pewnych zwyczajów, no cóż - od zawodowców, jakby nie było.
Hmm.. wracając do meritum, może sami się zweryfikujemy i dajmy na to postawimy przy ujęciu wody tabliczkę z prośbą o nie wjeżdżanie na polankę. Np z podpisem i logo NS ?
pozdrawiam,
-