Freddie Chopin:
> IQ 150 jak mniemam? A to szacuneczek, nie ma co
> dyskutować z takimi argumentami.
Freddie, z racji obowiązków zawodowych, nie mogę sobie pozwolić na dalszą dyskusję tym wątku, więc ten wpis, jako ostatni z mojej strony, będzie dłuższy i bardziej "filozoficzny".
Padły liczne argumenty merytoryczne, wkurwiłeś nawet potulnego jak baranek ako, a Ty dalej swoje, że skoro znaku nie ma to hulaj dusza.
Historycznie, jeśli chodzi o dobro wspólne, oparte lub nie o skodyfikowane przepisy prawne, w Polsce jeszcze 20 lat temu dominowała postawa "jebać zaborcę". Nie przeczę, sam byłem nieodrodnym dzieckiem systemu, np. przyklejałem na ślinę kanarowi na czole banknot 20-tysięczny w ramach kary za jazdę na gapę (działo się to w czasach hiperinflacji, jeżdżąc w skały PKSem 7 dni w tygodniu wydawałbym taką kwotę maksymalnie w miesiąc, a kontrole były znacznie rzadziej), a jeszcze wcześniej, podczas gigantycznych manewrów harcerskich, kiedy cała Chorągiew Krakowska ZHP deptała hektary dorodnych kłosów tuż przed żniwami, z dziką satysfakcją przekazywaliśmy przerażonym chłopom, że czynimy to na rozkaz PZPR.
Teraz (na szczęście!) nastały inne czasy i rozpowszechniła się "legalistyczna" postawa, bardzo charakterystyczna dla pokolenia stanu wojennego, do którego, jak zgaduję z Twojej pisaniny, się zaliczasz. Czyli: złodziejem jest ten, kto jest skazany prawomocnym wyrokiem i przegrał postępowanie kasacyjne. Albo kto dokonując uszczupleń podatkowych działa zgodnie z literą prawa, ten nie jest przestępcą skarbowym, tylko zaradnym przedsiębiorcą. Kto podjeżdża pod skałę tak blisko jak się da, tam gdzie nie ma zakazu, postępuje właściwie - żadnego przepisu nie łamie.
Problemem cywilizacyjnym, przed którym stoi całe polskie społeczeństwo w skali makro, a społeczność wspinaczkowa w skali mikro, jest model konsensusu społecznego, w której jednostkowe żądania są racjonalne ograniczane przez interes ogółu i to nawet w sytuacji, w której nie ma gotowych, formalnych przepisów prawa. Problem ten zdołały rozwiązać w ciągu ostatnich 60 lat tylko nieliczne społeczeństwa w skali globu, a i tak efekt wydaje się być nietrwały, ale to temat na osobny esej.
W każdym razie, ponieważ sprawiasz wrażenie kumatego, wyguglaj sobie "the tragedy of the commons", "moral hazard" i "free lunch". Może zrozumiesz, że pakowanie się furą pod skałę, nawet jak nie ma zakazu, to problem znacznie, znacznie poważniejszy niż hałas silnika, smród benzyny (czy ropy) i muza dobiegająca z wnętrza.
m.b.
Zmieniany 1 raz(y). Ostatnia zmiana 2010-07-19 11:18 przez biedruń.