też pierwszy raz na oczy raki widziałem w Les Houches, a przygoda była niezapomniana, atakowaliśmy od dołu z plecakami wypakowanymi na miesiąc i namiotem w trójkącik tzw. chinką., bez użycia tramwaju. Potem 2 razy pojechałem w Tatry zimą na tkie wyższe trekingi, min. Rysy, no i łatwiej było na tych Rysach... lepiej chyba od Tatr zaczynać... ale na lodowcu każdym warto wiedzieć do czego służy lina uprząż i mieć te parę operacji sprzętowych opanowanych w razie jakby szczelina jakaś była, chociaż Słowacy wchodzili w trampkach na MtBlanc (dobrze wydeptaną ścieżką) jednodniowo.