biedruń Napisał(a):
-------------------------------------------------------
>
> Nie dramatyzuj Laurko. Po pierwsze małe dziecko
> jest lekkie. Po drugie spraw sobie dobry wózek
> terenowy, najlepiej używkę, żeby nie żal Ci go
> było ciorać po skale, błocie czy wjechać do
> potoku.
Masz dobra terenowa uzywke do sprzedania? Tylko nie wiem na razie jak bedzie z transportem, bo z Krakowa musimy go do bagaznika sedana zapakowac i wiezc do domu 850 km. Dobrze, zeby tak jeszcze sie skladala.
Możesz też używać nosidła, ale tam
> się poza dzieckiem prawie nic nie mieści, więc
> ja zdecydowanie preferowałem wózek.
>
> Największy komfort w skałach miałem jak moja
> Maja miała pomiędzy 4 a 10 miesiącem
A ta Twoja Maja to bardzo spokojne dziecko bylo?
Kolega z dziewczyna tez zabierali coreczke, ale to wygladalo inaczej, bo sadzali ja w nosidelku pod drzewem i jak tylko nikogo nie bylo przy niej, to darla jape. W ogole nie bylo mowy o spaniu.
> Sadzało
> się ją pod okapem w foteliku samochodowym,
> zawieszało na kostce jakieś kolorowe badziewie
> tuż nad głową i jeśli miała sucho, ciepło i
> pełno w brzuchu to albo spała, albo była
> wgapiona w to badziewie jak zahipnotyzowana.
> Gorzej było rok później jak zaczęła
> raczkować, bo co chwilę wchodziła w pokrzywy
> czy żarła ślimaki i dżdżownice na surowo,
tak bez chleba?!
> co
> nieco rozpraszało asekuranta. A kolejny rok to
> był koniec rodzinnego wspinania w skałach.
>
> Więc dobrze Ci radzę nie zaprzepaść tych
> pierwszych lat - potem jest już tylko gorzej!
>
> m.b.
hm...
Nie pisz tak, bo jeszcze sie Kominiarz przestraszy...
Zmieniany 1 raz(y). Ostatnia zmiana 2010-02-06 18:30 przez laura palmer.