28 sty 2010 - 15:42:00
|
Zarejestrowany: 20 lat temu
Posty: 3 260 |
|
laura palmer Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> No bo jest logiczne, że są konieczne. Może nie
> jest?
> Ale na moje akurat życie nie ma to żadnego
> wpływu. Nie chce mi się fatygować.
Aha, weźmy się i zróbCIE
> To nie wyobraźnia, to dobra pamięć.
Jasne - gra słów
"Drogi Bodziu, jeśli już instruktor musi sprawdzić co koleś umie, to niech zajmie mu to max.1 dzień. Na test wystarczy. Na drugi - jeśli wyniki będą dobre - powinien już z nim zapierdalać na coś trudnego. A tymczasem, szkolenia w Betlejemce polegają na tym, że niezależnie od tego, czym się popiszesz, na drugi dzień i tak pójdziesz na pastwisko. Nie mam tu na myśli wszystkich kursów - to zależy od umiejętności, a może ambicji instruktora i reszty składu grupy. Ale w Betlejemce siedzi dużo tych starocerkiewnych, co to prowadzają na drogi, które 20 lat temu były "na topie", kiedy to jeszcze przeciętny kursant nie mógl sobie zrobić formy, bo wspinanie w skałkach nie bylo tak popularne i tak łatwo dostępne (np. transport, dostępność sprzętu itp.)
Realia się zmieniły, standardy poszły w górę, a tam ciągle jeżdżą trabantami... "
> pytam, czy może "działać na własną rękę", a
> więc np. założyć sobie prywatną szkołę poza
> PZA
Działania poza PZA interesują mnie na tyle, o ile ktoś nie wkracza w kompetencje
szkoleniowca, nie posiadając uprawnień państwowych.
Bogusław Kowalski
Instruktor Alpinizmu PZA [
pza.org.pl]
Nie możesz pisać w tym wątku ponieważ został on zamknięty