27 sty 2010 - 23:46:43
|
Zarejestrowany: 20 lat temu
Posty: 1 261 |
|
laura palmer Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> behemot Napisał(a):
> --------------------------------------------------
To ja odpowiem z pozycji kursanta. Na
> wielokrotnie tu inkryminowanych żeberkach, konkretnie
> prawym, na jednym z wyciągów (II-III) założyłem jeden przelot. Instruktor nic nie mówił. Ale jak do mnie doszedł, strasznie mnie op... I powiedział, abym nigdy więcej tak nie robił.
Twoja historia jest strasznie zamotana. Nie napisałeś dlaczego instruktor tak powiedział. Może ten przelot to była pętla zarzucona za ruchomy głaz?
Nie, aż tak tępy to nie jestem - i za ruchome głazy raczej nie zarzucam; w Tatrach jestem dość ostrożny, wielu moich kolegów (i koleżanek też) uważa, że aż za bardzo... Spróbuję napisać bardziej precyzyjnie, skoro Cię to interesuje - tylko trochę się boję, żeby czegoś nie przekręcić, to jednak nie było wczoraj. O ile dobrze pamiętam, to na ok. 20 metrowym wyciągu (II-III), założyłem coś zaraz po stanie, a potem polazłem do góry. Ominąłem jakiegoś starego haka (nie zauważyłem go, niestety), potem gdzieś włożyłem jakąś kość, no a potem już widziałem stanowisko z łańcuchem. A ponieważ było nietrudno (nawet jak dla mnie), to doszedłem do stanowiska, i tyle. Dziś, gdy to wspominam, uważam, że powinienem założyć co najmniej jeden punkt, a może i dwa, więcej (ze względu na moje umiejętności).
Ale to była dopiero druga droga na kursie, i pierwsza, jaką prowadziłem (na kursie) - więc instruktor w zasadzie nic o mnie nie wiedział. Ale dlaczego tak powiedział, to mogę tylko przypuszczać. Myślę, że uznał, że w takim terenie człowiek wspinający się tak jak ja powinien założyć coś więcej. Z persepktywy czasu przyznaję mu rację. Wtedy myślałem, że się czepia :)
pozdr
Nie możesz pisać w tym wątku ponieważ został on zamknięty