Po prawdzie to nic do skód nie mam, pomijając oczywiście te trzycylindrowe, które są dobre kompletnie bez sensu. Silnik ma bowiem napędzać samochód, a ów twór tego nie czyni, paląc przy tym ilości paliwa, którymi można by spalić niejeden lewacką norę.
Kolega mały zaś już wie - powinien iść na kurs skałkowy, ewentualnie wcześniej pochodzić na ściankę. Tam może odbyć krótkie i tanie przeszkolenie z asekuracji, w każdym razie w W-wie nie ma z tym problemu.