21 sty 2010 - 22:15:57
|
Zarejestrowany: 21 lat temu
Posty: 20 092 |
|
Ja wspinałem się z kolegą po kursie (robił w poprzednim sezonie). Chodziłem wcześniej po Tatrach turystycznie - w tym zimą, dogłębnie zwertowałem podręcznik wspinaczkowy którego tytułu nie pomnę, napisany bodajże przez Anglika, polecany przez PZA. Przypomniałem sobie rzeczy z ratownictwa. Miałem też sporą wiedzę z literatury o wypadkach, zagrożeniach. No i miałem skałkowy oraz kurs robót.
Nie uważam, by wspinanie się bez kursu w górach było głupotą.
Ale ja nie miałem dylematu kurs czy friendy, bo nie miałem ani na to, ani na to. Gdybym miał kasę na kurs letni, to dziś pewnie bym na niego poszedł, gdyż przecież tam się wspinasz. To nie jest tak, że masz sezon w plecy. Wręcz przeciwnie, najpewniej zrobisz więcej dróg, niż jadąc ot tak.
Wydaje mi się tylko, że warto zawczasu dojebać, i udać się do instruktora, który kompletuje sobie mocne zespoły i chodzi na jakieś konkretne drogi, a nie pastwiska.
Nie możesz pisać w tym wątku ponieważ został on zamknięty