Ja też nie jestem kronikarzem, ale jakby co to przecież masz pod ręką kolegę GG. NAtomiast Grzęda Heinricha z kopułą lub bez ma zasadniczą różnicę zarówno w samych trudnościach jak i powadze drogi, szczególnie w warunkach zimowych. Po pierwsze omijając kopułę pokonuje się trudności IV, a nie V+.
Po drugie, w kopule niemal zawsze są trudne warunki bo jest to bardzo wysoko (szadzie typowe dla grani podszczytowych).
Wiem, że teraz są czasy ŚCIAN CZOŁOWYCH i nikomu nie chce się chodzić na WIELKIE TURY, a grzęda do nich na pewno należy, robiłem ją akurat ale w świetnych warunkach, takich zimowych wymarzonych.
Co do wspinania zimowego, moje ostatnie istotne przejście to 1987 i wytyczenie drogi "między ściekami" na Kotle. Teraz od czasu do czasu coś podziabie w łatwym, co sprawia mi wielką frajdę, ale na masywne wspinanie nie mam już spręża.
W 1986 Rysiek Benduski zapytał Todda Skinnera: Hey Todd, are you climbing in winter as well?
Na to on odpowiedział - sure, mostly Mexico.
Ja też kiedyś w grudniu zazwyczaj wisiałem gdzieś w zerwach Miętusiej a zeszłym roku na Poemie de Roca! I takiego schematu będę się chyba trzymał.
Pozdrawiam
AM