Wróciłem właśnie z Zillertal.Rewelacyjne wspinanie, jak i krajobrazy.
Niemniej-ad meritum.Zaskoczyła mnie wielka ilość podkutych stopni-a i klameczek.Jest je łatwo odróżnić od naturalnych obrywów-pękniecie wtedy ciągnie się długo-'przed i za " właściwa klamką- ingerencja jest zawsze "punktowa".Rzecz dotyczy ....."klasyków"- a wspinałem się na kilkudziesięciu drogach w przedziale 6a- 7 b.
Niemniej inspekcja sąsiedniej( w stosunku do łatwego 6 b+ które zrobiłem) drogi 8b ("Graceland") wykazała mało subtelną pracę majzla-było nie było w wykonaniu G. Horhagera.
ok 8' 50"- łojant się ich łapie-dwie płaskie klameczki-wybite majzlem tak aby palce zmieściły się w poziomej rysie. Powyżej znajduje się wybity majzlem odciąg umożliwiajacy dostanie się do kolejnej rysy.W samym okapie jeden z chwytów-o kluczowym znaczeniu jest wycementowany.
BTW-cement wcale nie jest rzadkością w Zillertal....
Absolutyzm moralny w etyce wspinaczkowej-zapewne jest tylko polską specjalnością. Zasadniczo
równie owocną jak idea "Mesjasza Narodów".....