Nie wiem jak Wy, ale ja boję się jechać do tych dzikich krajów na wschodzie. Kiedyś obiecałem sobie że nie przekroczę nigdy wschodniej granicy Polski, no chyba że do Japonii albo Tybetu. Jak na razie obietnicy dotrzymuję. Czy wciąż zdarzają się tam sytuacje takie jak pijani krypto-rosyjscy żołnierze z kałaszami krzyczący "dawaj diengi"? Bo obawiam się, że ja w takiej sytuacji wróciłbym w czarnym worku do domu...