Witam,
> Za to wszelkie wypadki Polaków ze skutkami
> śmiertelnymi w górach
> powinny być analizowane i raport z tego powinien
> być dostępny -
> to najlepszy materiał edukacyjny i informacyjny!
Ja bym powiedział: wypadki śmiertelne, poważne a nawet takie zdarzenia, które zakończyły się całkiem szczęśliwie, ale wcale nie musiały.... Incydent od katastrofy różni się tylko skutkami.
Bardzo mi się podoba to, co robi wspinanie.pl - publikacja pouczających relacji uczestników zdarzeń. TO właśnie powinno być dostępne na stronach PZA, TOPR, GOPR, wszystkich KW, TPN, PTTK no po prostu ogólnie dostępne...
Dla mnie raporty różnych górskich komisji, które dotychczas czytałem, mają jedną wspólną wadę. Zawierają ogólniki typu "błędy w asekuracji" albo "brak doświadczenia zespołu".
To, po zaprezentował Artur Hajzer budzi mój najwyższy szacunek, tak się właśnie powinno mówić o wypadkach, tym bardziej szacun, że mówi to sam sprawca zamieszania a jednocześnie poszkodowany.
Chciałbym w takich raportach znaleźć takie elementy czynnika ludzkiego jak np:
- zmęczenie długą trasą,
- nieprzespana noc
- wyrwanie się w góry po długiej przerwie (koniecznie muszę tam wejść dzisiaj)
- doskwierający ból zęba,
- niesprawdzenie komunikatu meteo,
- spieszenie się w zejściu z powodu umówionego na dole spotkania (z tego co wiem, np. wg zaleceń UIAGM przewodnik nie powinien umawiać się na konkretną godzinę zaraz po planowanej turze, bo będzie poganiał siebie i klienta czym zwiększa szanse na wypadek)
- wpięcie liny do karabinka zamiast do uprzęzy,
- niezawiązanie węzła na końcu liny,
- niezjedzenie śniadania,
- kłopoty osobiste (w lotnictwie za jeden z głównych czynników utraty orientacji przestrzennej uznaje się właśnie kłopoty rodzinne!)
- zbyt późne wezwanie pomocy z powodu obaw o koszt akcji ratunkowej w przypadku braku ubezpieczenia lub przebywania w jakimś terenie nielegalnie.
- brak treningu w działaniu autoratowniczym (np. odpowiedź na pytanie kiedy ostatnio i czy w ogóle trenował np. hamowanie czekanem,
- presja grupy, obawa przed uznaniem własnej postawy za zbyt asekuracyjną,
- organizacja wyjazdu złożonego z przypadkowo dobranych osób, które poznały się wcześniej w internecie, o bardzo różnym poziomie wyszkolenia,
- być może błędne złudne poczucie bezpieczeństwa stworzone przez organizatora wyprawy.
To wtedy bym wiedział, że to się komuś na coś przyda. Nie prokuratorowi, iluś tam ludziom, którzy przeczytają, skorzystają z mózgu i wyciągną wnioski.
Niestety, światek mały i trzeba mieć dużo odwagi, żeby uczciwie napisać o czyichś błędach. Łatwiej o nich usłyszeć na plotach przy piwie.
Oprócz przyczyny wypadku tzw. "a ponadto", czyli wszystkie przy okazji zauważone czynniki, które mogły spowodować, że byłoby jeszcze gorzej albo które kiedyś okazać się groźne...
K.