Mam pytanko do bardziej doświadczonych kolegów:
Załóżmy, że droga ma 10 wyciągów. Czy wspinacie się w stylu "ja pierwsze pięć, ty drugie pięć" czy zmieniacie się prowadzeniem co wyciąg? Co do pierwszego przypadku mam pytanie dodatkowe: jak sklarować linę ściągając partnera? Jeżeli mam prowadzić dwa wyciągi pod rząd, to po ściągnięciu partnera linę będę miał sklarowaną niejako "odwrotnie". Może zamienić się końcówkami (strata czasu)?
Za to "energetycznie" opcja pierwsza jest chyba lepsza - jeden wyciąg się wspinasz, jeden odpoczywasz. W przypadku drugim dwa się wspinasz, dwa stygniesz.
Stosowałem obie metody, ale nie mogę rozstrzygnąć dylematu ;-).