Troche o.t. ale w nawiązaniu do tematu:
Robiłem kiedyś z kolegą Kotletem niezwykle urodziwą drogę w tatrzańskim wapieniu i ku naszemu zdziwieniu w połowie, prawie na nasze głowy zjechał starszy pan na linie która mogła przypominać stare czasy i co ciekawe - jechał w kluczu. Drugi zjeżdzający był człowiekiem "nowego pokolenia" ;-) i ten miał już uprząż.
Wieczorem przy piwku debatowaliśmy skąd taki masohizm. Wszak uprzaż i kubek z karabinkiem mozna kupić za niecałe 200zł. Możliwe że to nawyk z młodości, a może coś innego- nie ważne. Tu rodzi sie jednak inne pytanie: czy prowadził związany w pasie czy napierał na drugiego?